niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 16





JULIA

Dzisiaj miał odbyć się coroczny Bal Bożonarodzeniowy dla siatkarzy Skry Bełchatów, na który zostali zaproszeni wraz ze swoimi partnerkami. Od pamiętnego wyjazdu do Katowic, z Mattem układało mi się wspaniale, a Zuza z Piotrkiem byli w trakcie planowania swojego ślubu, który zaplanowali na lato. Po raz kolejny tego popołudnia Amerykanin pojawił się w moim pokoju, tym razem z dwoma krawatami w rękach.
- Czarny czy niebieski? - zapytał.
- Czarny, będzie lepiej zgrywał się z moją sukienką. - odparłam z uśmiechem - A teraz wynocha, muszę się przygotować, za niecałe 2 godziny mamy być już na miejscu. - ze śmiechem wygoniłam go z pokoju, a Matt obdarował mnie szybkim całusem w usta i wyszedł.
W znakomitym nastroju rozpoczęłam przygotowania do dzisiejszego wieczoru. Najpierw nałożyłam sobie makijaż, stawiając na wyraziste usta, które podkreśliłam czerwoną szminką, a następnie zabrałam się za fryzurę. Nawijałam kolejne kosmyki włosów na lokówkę, a następnie pozwoliłam im swobodnie opaść na plecy. W trakcie odstawiania samoobsługowego salonu piękności dostałam od Zuzy sms'a.
- Gwiazdka niech lśni, choinka świeci, a Matt Anderson zrobi Ci dzieci. Gotowa już? Szykuj się kochana!
Kiedy przeczytałam wiadomość od przyjaciółki, telefon omal nie wypadł mi z rąk, gdyż dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu. Postanowiłam, że sama muszę wymyślić równie oryginalne życzenia.
- Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci Piotrek nago tańczy. Prawie gotowa, do zobaczenia na balu. :*
Po kilku minutach zdecydowałam, że ta wersja krótkich życzeń świątecznych jest dopuszczalna i wysłałam je koleżance, a następnie przystąpiłam do dalszych przygotowań.
Wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę, którą ubieram tylko na specjalne okazje. Była dość obcisła, a na plecach miała naszytą koronkę. Z satysfakcją przeglądnęłam się w lustrze po czym nałożyłam na nogi czarne szpilki. Miałam cichą nadzieję, że Mattowi opadnie szczęka, jak mnie zobaczy. Amerykanin na całe szczęście zdawał się już nie przejmować Dianą, zachowywał się wobec niej normalnie, czasami rozmawiali, wydawał się nie mieć do niej żalu.
Bardzo mnie to cieszyło, bo przynajmniej ta sytuacja nie wpłynęła zbytnio na atmosferę w drużynie, a Matt ze Zbyszkiem po prostu się ignorowali, jednak nie miało to żadnego wpływu na ich grę na boisku.
- Gotowa? - usłyszałam głos siatkarza, wydobywający się zza drzwi.
- Tak! - odparłam i sięgnęłam po małą, czarną kopertówkę i wyszłam z sypialni.
- Wow. - Matt uniósł brwi, gdy tylko mnie zobaczył. - Pięknie wyglądasz. - powiedział cicho, cały czas mi się przypatrując, a ja uśmiechnęłam się z zadowoleniem.
- Ty też nienajgorzej. - stwierdziłam, obrzucając go uważnym spojrzeniem od góry do dołu. Szczerze mówiąc w swoim czarnym garniturze prezentował się nieziemsko. Gdybym tylko mogła, pewnie patrzyłabym na niego bez przerwy, aż do końca świata.
Siatkarz narzucił mi czarny płacz na plecy, po czym szarmancko otworzył drzwi do mieszkania, wskazując, żebym wyszła pierwsza. Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na bal. Droga nie była długa, ponieważ w pół godziny znaleźliśmy się pod elegancką restauracją, gdzie miała odbyć się dzisiejsza uroczystość.
Kiedy tylko weszliśmy na salę, od razu dopadł nas Igła ze swoją kamerą. Libero także bardzo dobrze prezentował się w idealnie skrojonym garniturze.
- Humorki dopisują? - zapytał, podsuwając nam obiektyw pod same twarze.
- Jest ekstra. - uniosłam kciuki w górę, a Matt tylko wyszczerzył się do Ignaczaka, który pobiegł już sfilmować Karola i Olę, wchodzących właśnie do budynku.
Rozglądnęliśmy się dookoła, poszukując wolnego miejsca przy ogromnym stole, rozstawionym z prawej strony sali. Pozostała część pomieszczenia, służyła jako parkiet taneczny, a w jednym z rogów już urzędował DJ, puszczając jakieś zagraniczne piosenki.
Znaleźliśmy dwa wolne miejsca obok Andrzeja i jakiejś dziewczyny, którą przyprowadził ze sobą. Zdążyliśmy przywitać się tylko buziakiem w policzek, kiedy podszedł do nas Kubiak.
- Jedliście już? Żarcie wypas. - poklepał się po brzuchu, równocześnie wkładając sobie do buzi olbrzymi kawałek czekoladowego ciasta.
- Michał, nie zapomnij, że po świętach wracamy na treningi. Jak ty sie tak spasiesz to cię trener wyrzuci z hali. - zaśmiał się Wlazły przechodzący obok, który sam trzymał w rękach talerz obładowany ciastami.
Chwilę później podeszli do nas Piotrek z Zuzą, na której palcu już mienił się pierścionek zaręczynowy. Był on naprawdę piękny, nie wiem czy ktoś pomagał wybierać go Nowakowskiemu, czy chłopak sam ma tak dobry gust, ale spisał się na medal. Z twarzy obojga nawet na chwilę nie schodziły uśmiechy.
- Ej ludzie, widzieliście gdzieś Conte? Bo ukradł mi krawat i głupi myśli, że nie wiem, że to on. - podszedł do nas Winiarski, z westchnieniem przeczesując brązowe włosy.
Wszyscy przecząco pokręciliśmy głowami, z rozbawieniem obserwując Winiara.
- Gdzieś tu jest! Gdzie się przed nami chowasz Facundo? Gdzieś tu jest, gdzieś tu na pewno jest! - Michał zaczął kręcić biodrami, śpiewając najnowszy hit Maryli Rodowicz.
- Niestety nie mam czym potrząsać, ale jestem pewien, że prezentuje się równie dobrze. - stwierdził, wywołując tym falę śmiechu.
Pogawędziliśmy jeszcze chwilę z radosnymi siatkarzami, jednak potem Andrzej ulotnił się gdzieś ze swoją parą na dzisiejszy wieczór, natomiast Matt wyraźnie nie miał ochoty na siedzenie w miejscu.
- Można prosić panią do tańca? - szarmancko wyciągnął swoją rękę w moją stronę, a ja ujęłam jego dłoń.
- Z największą przyjemnością. - zachichotałam, dając mu zaciągnąć się na sam środek parkietu. W tle leciała akurat wolna piosenka, z mojego ulubionego filmu, przy którym zawsze ryczałam jak nienormalna.
https://www.youtube.com/watch?v=HjAoFJ7k--s
Amerykanin objął mnie w talii, natomiast ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Kołysaliśmy się tak w rytm muzyki, nie zważając na rzeczy, które działy się wokół nas. Byłam nim tak zaabsorbowana, że po pewnym czasie przestałam słyszeć nawet głosy, które roznosiły się po  sali. Siatkarz przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
Słowa piosenki wirowały nad nami, a my całkowicie pogrążyliśmy się w tańcu.
Gdy po chwili uniosłam głowę, zobaczyłam, że Matt uważnie mi się przypatruje.
- Kocham Cię. - szepnął mi prosto do ucha, a ja poczułam jak po całym moim ciele przebiega dreszcz. Nie sądziłam, że mogę kiedykolwiek doświadczyć tyle emocji naraz, słysząc te słowa.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam drżącym głosem, chcąc by ta chwila trwała wiecznie i by te słowa wypowiedziane przez niego już na zawsze utkwiły mi w pamięci.
Siatkarz założył mi włosy za ucho i lekko się uśmiechnął, a ja ponownie się do niego przytuliłam. Trwaliśmy tak bardzo długo, prawie w bezruchu, a ja cały czas odtwarzałam w głowie słowa, które właśnie usłyszałam. 



Bardzo was przepraszam za to opóźnienie, ale nie miałam ostatnio ani weny, ani czasu i ledwo zmusiłam się żeby dokończyć dzisiaj ten rozdział, bo zabierałam się z to ostatnie dwa dni ;) Mam nadzieję, że się nie zawiodłyście, ale z powodu braku weny jest on bardzo krótki, wiem, że nie powinno tak być, w końcu to już ostatni, więc powinien być najlepszy, ale nie byłam w stanie wymyślić nic innego ;c
W każdym razie bardzo chciałabym podziękować każdej z was za wszystkie komentarze zostawiane pod każdym postem, jesteście niesamowite! Gdyby nie wy, pewnie nie dotarłabym nawet do połowy tego opowiadania, bardzo wam dziękuje :*
Mam też nadzieję, że wkrótce przyjdzie wena wrócę z drugą częścią!
Obiecuje, że postaram się w tym tygodniu nadrobić zaległości u was na blogach, bo nadal będę śledzić losy waszych bohaterów :)
Do kiedyś! <3

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 15





JULIA

Skierowałam się w stronę pokoju Matta, żeby z nim porozmawiać i przeprosić za to co powiedziałam przy wszystkich, jednak nie było go tam. Szukałam go także na pozostałych piętrach, mając nadzieję, że przechadza się gdzieś po korytarzu. Zrezygnowana, postanowiłam udać się do pokoju Zbyszka, gdzie spodziewałam się zastać także Dianę. Mimo tego, że w zupełności nie miałam na to ochoty, już po chwili stałam pod sypialnią siatkarza i pukałam w brązowe drzwi. Sekundę później wychylił się zza nich Zbyszek.
- Tak? - zapytał.
Nie czekając na to, aż zaprosi mnie do środka, przekroczyłam próg i rozejrzałam się po sypialni, a w kącie zobaczyłam zapłakaną Dianę.
- Dowiedział się? - zapytałam, patrząc na skuloną blondynkę, wydmuchującą nos.
Zbyszek pokiwał tylko głową, a następnie usiadł obok dziewczyny i objął ją ramieniem.
- Julka... - Diana cicho wypowiedziała moje imię, w chwili gdy miałam zamiar już opuścić pomieszczenie - Pogadasz z nim? Postarasz się go przekonać?
- Czy ty jesteś normalna?! - wykrzyknęłam, nie panując zupełnie nad tonem mojego głosu. Czułam złość, która się we mnie wzbierała i robiłam wszystko, aby tylko nie uderzyć ją w twarz. - Zdradzałaś go przez tak długi czas, a teraz chcesz, żebym ja Cię tłumaczyła? Nie kochasz go! W przeciwnym razie nigdy byś tak nie postąpiła... - zawiesiłam głos, zastanawiając się co jeszcze mogłabym dodać, po czym dokończyłam myśl, dość mało ambitnie - Suka. - powiedziałam ociekającym jadem tonem i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami.
Potem jeszcze przez kilkanaście minut rozglądałam  się po hotelu, w poszukiwaniu Matta, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Kiedy wracałam na salę, gdzie pozostała część siatkarzy nadal się bawiła, napotkałam Mariusza, opierającego się o ścianę i trzymającego w ręku butelkę z piwem. Bez pytania wzięłam ją od niego i pociągnęłam dużego łyka, jednak on szybko mi ją wyrwał i wskazał na punkt znajdujący się za oknem. To był Matt! Siedział samotnie na jednej z ławek, rozstawionych wzdłuż alejki, prowadzącej do hotelu.
- Dziękuje Mario. - szybko go uściskałam po czym pobiegłam do drzwi wejściowych. Jednak kiedy się już przy nich znalazłam, zwolniłam kroku i zamknęłam je za sobą najciszej jak tylko potrafiłam.
Powoli kierowałam się ku jego zgarbionej sylwetce, w ogóle się nie poruszał, w przyciemnionym świetle mogłoby się wydawać, że siedzi na tej ławce jako dodatkowa rzeźba.
Kiedy znalazłam się tuż za jego plecami, położyłam mu drżącą dłoń na ramieniu, a on przykrył ją swoją i oparł na niej policzek.  
- Nie umiesz się skradać. - stwierdził, próbując rozluźnić napięcie, ale przez jego głos przebijał się smutek.
Lekko uśmiechnęłam się w jego stronę, czego nie był w stanie dostrzec, bo cały czas siedział plecami do mnie, jednak po kilku sekundach zmienił pozycję i poklepał puste miejsce obok siebie, abym usiadła. Kiedy już to zrobiłam, spojrzeliśmy sobie prosto w oczy.
- Przepraszam. - powiedzieliśmy dokładnie w tym samym momencie.
- Za co? - zdziwił się Matt, obejmując mnie w pasie.
- Za to co powiedziałam przed chwilą, w obecności wszystkich. To było niedojrzałe, ale miałam już dość. Miałam już dość patrzenia na to jak całujesz Dianę, jak z nią tańczysz, jak ją obejmujesz. To ja chciałam być na jej miejscu. - przyznałam, głośno wypuszczając powietrze. Nawet nie wiem skąd wzięłam w sobie tyle odwagi aby mu o tym powiedzieć.
Matt spojrzał na mnie zaskoczony, w jego niebieskich oczach widać było zdumienie, ale też przebijającą się przez nie radość.
- Nie wiedziałem... przecież chciałaś zapomnieć...
- Mówiłam, że chciałam... chyba dobra ze mnie kłamczucha. - zaśmiałam się nerwowo, próbując wyrzucić z siebie stres, który w tym momencie się we mnie kłębił.
Amerykanin delikatnie pogładził mnie wierzchem dłoni po policzku.
- A ja przepraszam, za to, że Ci nie uwierzyłem. Nie wiem czy kiedykolwiek Ci to wynagrodzę, ale zachowałem się wtedy jak idiota. Strasznie mi przykro, naprawdę. - przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
Trwaliśmy tak przez chwilę, w ogóle się do siebie nie odzywając, chyba już powiedzieliśmy sobie to co mieliśmy do powiedzenia. Reszta słów była zbędna, oboje to czuliśmy.
Po chwili siatkarz uniósł moją głowę i objął moją twarz dłońmi a następnie delikatnie przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, którą mimowolnie przygryzłam. Czułam jego palący oddech na swojej szyi, a zapach jego perfum uderzył mi do głowy, tak, że w jednym momencie przestałam racjonalnie myśleć. Nasze przyspieszone oddechy się zmieszały. Czekałam aż jego usta znajdą się na moich, a kiedy to się stało, całe moje ciało eksplodowało. Na początku delikatnie muskał mnie wargami, jakby bał się, że może mnie wystraszyć, jednak po chwili pocałunek zrobił się bardziej odważny. Matt gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, a ja usiadłam na jego kolanach, nie odrywając od niego ust nawet na chwilę. Mocno objął mnie w talii, a ja zanurzyłam swoje dłonie w jego gęstych, brązowych włosach. Nasze wargi coraz lepiej ze sobą współpracowały, a ja miałam wrażenie, że zaraz spłonę żywcem, każda część w moim ciele była rozpalona. Zastanawiałam się czy siatkarz czuje to samo. Nie kazał mi długo czekać z odpowiedzią bo po chwili gwałtownie oderwał swoje usta od moich i zanurzył twarz w zagłębieniu mojej szyi, wdychając przy tym zapach moich włosów.
- Jesteś niesamowita. - szepnął ciężko oddychając, a ja lekko się uśmiechnęłam. Objęłam dłońmi jego kark, a on zaczął obsypywać delikatnymi pocałunkami moją szyję.
Odchyliłam głowę do tyłu, starając się powstrzymać pomruk zadowolenia. Po chwili uniosłam jego głowę tak, że ponownie spojrzał mi w oczy.
- Nie podoba Ci się? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Podoba aż za bardzo. - stwierdziłam dziwnie niskim tonem, powodując tym szeroki uśmiech na jego twarzy.
Objęłam go mocno w pasie i wtuliłam się  w jego ramiona. Gładził mnie po włosach jedną ręką, a drugą cały czas trzymał w talii, jakby bał się, że ucieknę. Jednak nie miał się czego obawiać, nie miałam takiego zamiaru.

Po pewnym czasie, razem z Mattem wróciliśmy do bawiącego się towarzystwa i razem z nimi odstawialiśmy na parkiecie najróżniejsze pokazy taneczne. Siatkarze mimo ciężkich ostatnich meczy, nie wyglądali na ani trochę zmęczonych. Wszyscy wywijali równo, nawet Kłos, mimo tego, że biedaczek co pięć minut lądował na podłodze. Andrzej jak zatroskana mamusia co chwila biegał z nim do toalety, przynosił wodę i proponował pójście spać, jednak Karol nie miał najmniejszego zamiaru przestać się bawić.
W pewnej chwili na salę wbiegł zdyszany Pit i wyłączając głośniki, zaczął krzyczeć.
- Co za idiota dobrał się do mojej walizki?! - widać było, że jest mocno podenerwowany. Jego twarz nabrała koloru purpury. Chociaż w tym wypadku nie wiem, czy było to ze zdenerwowania czy od ilości wypitego alkoholu.
- Pit, daj spokój, psujesz zabawę! - zawołał w jego stronę niezadowolony Kubiak, a wszyscy dobrze wiemy co oznacza niezadowolony Kubiak.
- Ale, ale... to jest ważne! - Piter nie zamierzał się poddawać i dalej stał przy głośnikach, pilnując aby nikt nie odważył się ponownie włączyć muzyki.
- Cichy, nie zachowuj się jak baba. Najeb się i tańcz! - Kubi poklepał go po plecach, po czym odtrącając lekko Piotrka na nowo włączył muzykę. Cała sala na nowo powróciła do zabawy, jakby ta sytuacja przed chwilą nigdy nie miała miejsca.
- Najeb się i tańcz, najeb się i tańcz... idiota. - mruknął wkurzony Piter, a następnie podszedł do Ignaczaka, klęknął przed nim i objął go w pasie. Pewnie obawiał się, że gdyby zrobił to na stojąco to musiałby się schylić, a to mogło być ponad jego siły.
- Krzysiu, pomóóóóóż. - wystękał Piotrek żałosnym głosem.
- Wróżbita Krzysztof do usług. - Ignaczak poklepał go po ramieniu, a następnie kazał wstać, mówiąc, że czuje się nieco niezręcznie bo ma wrażenie jakby siatkarz mu się oświadczał.
- No właśnie Krzysiu! Jak ty mnie dobrze znasz! Jeszcze Ci nic nie powiedziałem, a już wiesz o co chodzi! Jesteś kochanym przyjacielem. - stwierdził Piotrek, chcąc znowu przytulić się do naszego kamerzysty, ale tym razem ten mu na to nie pozwolił.
- Tak prawdę mówiąc, to nie wiem nic, ale jeżeli Ci to pomogło to spoko. Polecam się na przyszłość. - stwierdził Igła i zadowolony z siebie zaprowadził Nowakowskiego do baru, aby mógł sobie usiąść i na spokojnie opowiedzieć mu o swoim problemie.
W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł rozczochrany Kurek, wymachując nad głową czerwonym pudełeczkiem.
- Przyznawać się, która lasia, sztunia, czika mi się oświadczyła? - zarechotał głupkowato, lecz jego słowa spowodowały że Piotrek z przerażeniem spojrzał na pudełeczko trzymane w rękach i gwałtownie ruszył w jego stronę.
- Ty pieprzony złodzieju! - szybko wyrwał mu je z rąk, po czym pochylił się nad nim jak nad własnym dzieckiem. - Tu jesteś skarbie... wiesz jak się o Ciebie bałem?
- Niczego nie ukradłem! - zaprotestował Bartek, wymachując na wszystkie strony rękami - Leżało w mojej torbie treningowej i to na dodatek w skarpetce! - podkreślił to ostatnie słowo, jakby miało jakąś szczególną ważność.
- Włożyłem ją do swojej skarpetki cymbale! - krzyknął Piter, ledwo panując nad swoim zachowaniem, cały czas z troską spoglądając na małe pudełeczko.
- To musiałeś włożyć swoją skarpetkę do mojej torby imbecylu! - zawył Kurek, patrząc na Pita  takim wzrokiem jakby chciał go rozszarpać.
Popatrzyłam po zgromadzonych, absolutnie wszystkich pochłonęła kłótnia chłopaków, jakby była to najbardziej fascynująca rzecz pod słońcem. Spojrzałam na obejmującego mnie Matta, na którego twarzy malował się głupkowaty uśmiech.
- Nie wiem czy dobrze łącze fakty, ale czy Pit zamierza oświadczyć się Zuzie? - zadał mi to pytanie do ucha, chociaż sądzę, że nawet jakby je wykrzyczał to wrzaski chłopaków i grająca muzyka nie dałyby mu szans się przebić przez to zamieszanie.
- Tak mi się wydaje. - przyznałam mu racje, spoglądając na Zuzę, która stała nieopodal nas, obserwując całą sytuację z otwartą buzią. Posłałam jej szeroki uśmiech, wiedząc co zaraz nastąpi. Jednak ona sprawiała wrażenie zbyt otępiałej by jakkolwiek zareagować na moje głupie miny.
- Ej ludzieeee! - zawołał głośno Matt, aby stłumić szmery, dochodzące z przeciwległego końca sali - Myślę, że Pit chciałby coś ogłosić! Albo raczej zadać pytanie! Dajesz Piter, nie bój się! - Amerykanin starał się dodać mu otuchy za co byłam mu bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że w przeciwnym razie Piotrek na pewno nie odważyłby się zrobić tego dzisiaj, tylko odwlekałby to na później, a nie było takiej potrzeby bo Zuza i tak już wszystko wiedziała. Dodatkowo procenty w krwi Nowakowskiego niewątpliwie miały swoje plusy bo dodały mu trochę odwagi. Chłopak wyglądał jakby przez kilka minut toczył wewnętrzną walkę z samym sobą, jednak w końcu po kilku dopingujących okrzykach zdecydował się wykonać kolejny ruch w swoim związku.
Chwiejnym krokiem podszedł do Zuzy po czym uklęknął przed nią na prawe kolano i uroczystym głosem powiedział:
- Wiem, że jestem pijany, ale zaplanowałem to jeszcze na trzeźwo. Kocham Cię ponad życie. Wyjdziesz za mnie?
Wyciągnął przed siebie czerwone pudełko, po czym niezdarnie je otworzył i uniósł w stronę Zuzy, która totalnie się rozkleiła i jedyne co potrafiła z siebie wydusić to ciche: TAK.



Uff w końcu napisany, już bałam się, że nie dam rady go napisać w terminie ale jednak się udało i to nawet z 1.5 godzinnym zapasem haha mam nadzieje, że wam się spodoba bo rozdział niewątpliwie pozytywny, już wszystko zaczęło się układać, w końcu!
Dajcie znać co myślicie na dole, każda opinia jest dla mnie bardzo ważna :)
Następny rozdział zapewne w przyszły weekend i niestety będzie to już ostatni lub przedostatni, przynajmniej tej części, bo jak już kiedyś pisałam, planuje ruszyć z drugą, ale czas jej powstania jest bliżej nieokreślony haha
Jedna z was prosiła mnie o fotki z Włoch, nie wiedziałam za bardzo czy dodawać czy nie, ale w sumie co mi tam, więc proszę:
(nie wiem czy chodziło o moją fotkę czy o widoki więc dodaje oba haha)



No to do następnego, Pozdrawiam! :*