JULIA
Dzisiaj miał
odbyć się coroczny Bal Bożonarodzeniowy dla siatkarzy Skry Bełchatów, na który zostali
zaproszeni wraz ze swoimi partnerkami. Od pamiętnego wyjazdu do Katowic, z
Mattem układało mi się wspaniale, a Zuza z Piotrkiem byli w trakcie planowania
swojego ślubu, który zaplanowali na lato. Po raz kolejny tego popołudnia
Amerykanin pojawił się w moim pokoju, tym razem z dwoma krawatami w rękach.
- Czarny czy niebieski? - zapytał.
- Czarny, będzie lepiej zgrywał się z moją sukienką. - odparłam z uśmiechem - A teraz wynocha, muszę się przygotować, za niecałe 2 godziny mamy być już na miejscu. - ze śmiechem wygoniłam go z pokoju, a Matt obdarował mnie szybkim całusem w usta i wyszedł.
W znakomitym nastroju rozpoczęłam przygotowania do dzisiejszego wieczoru. Najpierw nałożyłam sobie makijaż, stawiając na wyraziste usta, które podkreśliłam czerwoną szminką, a następnie zabrałam się za fryzurę. Nawijałam kolejne kosmyki włosów na lokówkę, a następnie pozwoliłam im swobodnie opaść na plecy. W trakcie odstawiania samoobsługowego salonu piękności dostałam od Zuzy sms'a.
- Gwiazdka niech lśni, choinka świeci, a Matt Anderson zrobi Ci dzieci. Gotowa już? Szykuj się kochana!
Kiedy przeczytałam wiadomość od przyjaciółki, telefon omal nie wypadł mi z rąk, gdyż dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu. Postanowiłam, że sama muszę wymyślić równie oryginalne życzenia.
- Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci Piotrek nago tańczy. Prawie gotowa, do zobaczenia na balu. :*
Po kilku minutach zdecydowałam, że ta wersja krótkich życzeń świątecznych jest dopuszczalna i wysłałam je koleżance, a następnie przystąpiłam do dalszych przygotowań.
Wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę, którą ubieram tylko na specjalne okazje. Była dość obcisła, a na plecach miała naszytą koronkę. Z satysfakcją przeglądnęłam się w lustrze po czym nałożyłam na nogi czarne szpilki. Miałam cichą nadzieję, że Mattowi opadnie szczęka, jak mnie zobaczy. Amerykanin na całe szczęście zdawał się już nie przejmować Dianą, zachowywał się wobec niej normalnie, czasami rozmawiali, wydawał się nie mieć do niej żalu.
Bardzo mnie to cieszyło, bo przynajmniej ta sytuacja nie wpłynęła zbytnio na atmosferę w drużynie, a Matt ze Zbyszkiem po prostu się ignorowali, jednak nie miało to żadnego wpływu na ich grę na boisku.
- Gotowa? - usłyszałam głos siatkarza, wydobywający się zza drzwi.
- Tak! - odparłam i sięgnęłam po małą, czarną kopertówkę i wyszłam z sypialni.
- Wow. - Matt uniósł brwi, gdy tylko mnie zobaczył. - Pięknie wyglądasz. - powiedział cicho, cały czas mi się przypatrując, a ja uśmiechnęłam się z zadowoleniem.
- Ty też nienajgorzej. - stwierdziłam, obrzucając go uważnym spojrzeniem od góry do dołu. Szczerze mówiąc w swoim czarnym garniturze prezentował się nieziemsko. Gdybym tylko mogła, pewnie patrzyłabym na niego bez przerwy, aż do końca świata.
Siatkarz narzucił mi czarny płacz na plecy, po czym szarmancko otworzył drzwi do mieszkania, wskazując, żebym wyszła pierwsza. Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na bal. Droga nie była długa, ponieważ w pół godziny znaleźliśmy się pod elegancką restauracją, gdzie miała odbyć się dzisiejsza uroczystość.
- Czarny czy niebieski? - zapytał.
- Czarny, będzie lepiej zgrywał się z moją sukienką. - odparłam z uśmiechem - A teraz wynocha, muszę się przygotować, za niecałe 2 godziny mamy być już na miejscu. - ze śmiechem wygoniłam go z pokoju, a Matt obdarował mnie szybkim całusem w usta i wyszedł.
W znakomitym nastroju rozpoczęłam przygotowania do dzisiejszego wieczoru. Najpierw nałożyłam sobie makijaż, stawiając na wyraziste usta, które podkreśliłam czerwoną szminką, a następnie zabrałam się za fryzurę. Nawijałam kolejne kosmyki włosów na lokówkę, a następnie pozwoliłam im swobodnie opaść na plecy. W trakcie odstawiania samoobsługowego salonu piękności dostałam od Zuzy sms'a.
- Gwiazdka niech lśni, choinka świeci, a Matt Anderson zrobi Ci dzieci. Gotowa już? Szykuj się kochana!
Kiedy przeczytałam wiadomość od przyjaciółki, telefon omal nie wypadł mi z rąk, gdyż dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu. Postanowiłam, że sama muszę wymyślić równie oryginalne życzenia.
- Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech ci Piotrek nago tańczy. Prawie gotowa, do zobaczenia na balu. :*
Po kilku minutach zdecydowałam, że ta wersja krótkich życzeń świątecznych jest dopuszczalna i wysłałam je koleżance, a następnie przystąpiłam do dalszych przygotowań.
Wyciągnęłam z szafy kremową sukienkę, którą ubieram tylko na specjalne okazje. Była dość obcisła, a na plecach miała naszytą koronkę. Z satysfakcją przeglądnęłam się w lustrze po czym nałożyłam na nogi czarne szpilki. Miałam cichą nadzieję, że Mattowi opadnie szczęka, jak mnie zobaczy. Amerykanin na całe szczęście zdawał się już nie przejmować Dianą, zachowywał się wobec niej normalnie, czasami rozmawiali, wydawał się nie mieć do niej żalu.
Bardzo mnie to cieszyło, bo przynajmniej ta sytuacja nie wpłynęła zbytnio na atmosferę w drużynie, a Matt ze Zbyszkiem po prostu się ignorowali, jednak nie miało to żadnego wpływu na ich grę na boisku.
- Gotowa? - usłyszałam głos siatkarza, wydobywający się zza drzwi.
- Tak! - odparłam i sięgnęłam po małą, czarną kopertówkę i wyszłam z sypialni.
- Wow. - Matt uniósł brwi, gdy tylko mnie zobaczył. - Pięknie wyglądasz. - powiedział cicho, cały czas mi się przypatrując, a ja uśmiechnęłam się z zadowoleniem.
- Ty też nienajgorzej. - stwierdziłam, obrzucając go uważnym spojrzeniem od góry do dołu. Szczerze mówiąc w swoim czarnym garniturze prezentował się nieziemsko. Gdybym tylko mogła, pewnie patrzyłabym na niego bez przerwy, aż do końca świata.
Siatkarz narzucił mi czarny płacz na plecy, po czym szarmancko otworzył drzwi do mieszkania, wskazując, żebym wyszła pierwsza. Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy na bal. Droga nie była długa, ponieważ w pół godziny znaleźliśmy się pod elegancką restauracją, gdzie miała odbyć się dzisiejsza uroczystość.
Kiedy tylko
weszliśmy na salę, od razu dopadł nas Igła ze swoją kamerą. Libero także bardzo
dobrze prezentował się w idealnie skrojonym garniturze.
- Humorki dopisują? - zapytał, podsuwając nam obiektyw pod same twarze.
- Jest ekstra. - uniosłam kciuki w górę, a Matt tylko wyszczerzył się do Ignaczaka, który pobiegł już sfilmować Karola i Olę, wchodzących właśnie do budynku.
Rozglądnęliśmy się dookoła, poszukując wolnego miejsca przy ogromnym stole, rozstawionym z prawej strony sali. Pozostała część pomieszczenia, służyła jako parkiet taneczny, a w jednym z rogów już urzędował DJ, puszczając jakieś zagraniczne piosenki.
Znaleźliśmy dwa wolne miejsca obok Andrzeja i jakiejś dziewczyny, którą przyprowadził ze sobą. Zdążyliśmy przywitać się tylko buziakiem w policzek, kiedy podszedł do nas Kubiak.
- Jedliście już? Żarcie wypas. - poklepał się po brzuchu, równocześnie wkładając sobie do buzi olbrzymi kawałek czekoladowego ciasta.
- Michał, nie zapomnij, że po świętach wracamy na treningi. Jak ty sie tak spasiesz to cię trener wyrzuci z hali. - zaśmiał się Wlazły przechodzący obok, który sam trzymał w rękach talerz obładowany ciastami.
Chwilę później podeszli do nas Piotrek z Zuzą, na której palcu już mienił się pierścionek zaręczynowy. Był on naprawdę piękny, nie wiem czy ktoś pomagał wybierać go Nowakowskiemu, czy chłopak sam ma tak dobry gust, ale spisał się na medal. Z twarzy obojga nawet na chwilę nie schodziły uśmiechy.
- Ej ludzie, widzieliście gdzieś Conte? Bo ukradł mi krawat i głupi myśli, że nie wiem, że to on. - podszedł do nas Winiarski, z westchnieniem przeczesując brązowe włosy.
Wszyscy przecząco pokręciliśmy głowami, z rozbawieniem obserwując Winiara.
- Gdzieś tu jest! Gdzie się przed nami chowasz Facundo? Gdzieś tu jest, gdzieś tu na pewno jest! - Michał zaczął kręcić biodrami, śpiewając najnowszy hit Maryli Rodowicz.
- Niestety nie mam czym potrząsać, ale jestem pewien, że prezentuje się równie dobrze. - stwierdził, wywołując tym falę śmiechu.
Pogawędziliśmy jeszcze chwilę z radosnymi siatkarzami, jednak potem Andrzej ulotnił się gdzieś ze swoją parą na dzisiejszy wieczór, natomiast Matt wyraźnie nie miał ochoty na siedzenie w miejscu.
- Można prosić panią do tańca? - szarmancko wyciągnął swoją rękę w moją stronę, a ja ujęłam jego dłoń.
- Z największą przyjemnością. - zachichotałam, dając mu zaciągnąć się na sam środek parkietu. W tle leciała akurat wolna piosenka, z mojego ulubionego filmu, przy którym zawsze ryczałam jak nienormalna.
https://www.youtube.com/watch?v=HjAoFJ7k--s
Amerykanin objął mnie w talii, natomiast ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Kołysaliśmy się tak w rytm muzyki, nie zważając na rzeczy, które działy się wokół nas. Byłam nim tak zaabsorbowana, że po pewnym czasie przestałam słyszeć nawet głosy, które roznosiły się po sali. Siatkarz przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
Słowa piosenki wirowały nad nami, a my całkowicie pogrążyliśmy się w tańcu.
Gdy po chwili uniosłam głowę, zobaczyłam, że Matt uważnie mi się przypatruje.
- Kocham Cię. - szepnął mi prosto do ucha, a ja poczułam jak po całym moim ciele przebiega dreszcz. Nie sądziłam, że mogę kiedykolwiek doświadczyć tyle emocji naraz, słysząc te słowa.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam drżącym głosem, chcąc by ta chwila trwała wiecznie i by te słowa wypowiedziane przez niego już na zawsze utkwiły mi w pamięci.
Siatkarz założył mi włosy za ucho i lekko się uśmiechnął, a ja ponownie się do niego przytuliłam. Trwaliśmy tak bardzo długo, prawie w bezruchu, a ja cały czas odtwarzałam w głowie słowa, które właśnie usłyszałam.
- Humorki dopisują? - zapytał, podsuwając nam obiektyw pod same twarze.
- Jest ekstra. - uniosłam kciuki w górę, a Matt tylko wyszczerzył się do Ignaczaka, który pobiegł już sfilmować Karola i Olę, wchodzących właśnie do budynku.
Rozglądnęliśmy się dookoła, poszukując wolnego miejsca przy ogromnym stole, rozstawionym z prawej strony sali. Pozostała część pomieszczenia, służyła jako parkiet taneczny, a w jednym z rogów już urzędował DJ, puszczając jakieś zagraniczne piosenki.
Znaleźliśmy dwa wolne miejsca obok Andrzeja i jakiejś dziewczyny, którą przyprowadził ze sobą. Zdążyliśmy przywitać się tylko buziakiem w policzek, kiedy podszedł do nas Kubiak.
- Jedliście już? Żarcie wypas. - poklepał się po brzuchu, równocześnie wkładając sobie do buzi olbrzymi kawałek czekoladowego ciasta.
- Michał, nie zapomnij, że po świętach wracamy na treningi. Jak ty sie tak spasiesz to cię trener wyrzuci z hali. - zaśmiał się Wlazły przechodzący obok, który sam trzymał w rękach talerz obładowany ciastami.
Chwilę później podeszli do nas Piotrek z Zuzą, na której palcu już mienił się pierścionek zaręczynowy. Był on naprawdę piękny, nie wiem czy ktoś pomagał wybierać go Nowakowskiemu, czy chłopak sam ma tak dobry gust, ale spisał się na medal. Z twarzy obojga nawet na chwilę nie schodziły uśmiechy.
- Ej ludzie, widzieliście gdzieś Conte? Bo ukradł mi krawat i głupi myśli, że nie wiem, że to on. - podszedł do nas Winiarski, z westchnieniem przeczesując brązowe włosy.
Wszyscy przecząco pokręciliśmy głowami, z rozbawieniem obserwując Winiara.
- Gdzieś tu jest! Gdzie się przed nami chowasz Facundo? Gdzieś tu jest, gdzieś tu na pewno jest! - Michał zaczął kręcić biodrami, śpiewając najnowszy hit Maryli Rodowicz.
- Niestety nie mam czym potrząsać, ale jestem pewien, że prezentuje się równie dobrze. - stwierdził, wywołując tym falę śmiechu.
Pogawędziliśmy jeszcze chwilę z radosnymi siatkarzami, jednak potem Andrzej ulotnił się gdzieś ze swoją parą na dzisiejszy wieczór, natomiast Matt wyraźnie nie miał ochoty na siedzenie w miejscu.
- Można prosić panią do tańca? - szarmancko wyciągnął swoją rękę w moją stronę, a ja ujęłam jego dłoń.
- Z największą przyjemnością. - zachichotałam, dając mu zaciągnąć się na sam środek parkietu. W tle leciała akurat wolna piosenka, z mojego ulubionego filmu, przy którym zawsze ryczałam jak nienormalna.
https://www.youtube.com/watch?v=HjAoFJ7k--s
Amerykanin objął mnie w talii, natomiast ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Kołysaliśmy się tak w rytm muzyki, nie zważając na rzeczy, które działy się wokół nas. Byłam nim tak zaabsorbowana, że po pewnym czasie przestałam słyszeć nawet głosy, które roznosiły się po sali. Siatkarz przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
Słowa piosenki wirowały nad nami, a my całkowicie pogrążyliśmy się w tańcu.
Gdy po chwili uniosłam głowę, zobaczyłam, że Matt uważnie mi się przypatruje.
- Kocham Cię. - szepnął mi prosto do ucha, a ja poczułam jak po całym moim ciele przebiega dreszcz. Nie sądziłam, że mogę kiedykolwiek doświadczyć tyle emocji naraz, słysząc te słowa.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam drżącym głosem, chcąc by ta chwila trwała wiecznie i by te słowa wypowiedziane przez niego już na zawsze utkwiły mi w pamięci.
Siatkarz założył mi włosy za ucho i lekko się uśmiechnął, a ja ponownie się do niego przytuliłam. Trwaliśmy tak bardzo długo, prawie w bezruchu, a ja cały czas odtwarzałam w głowie słowa, które właśnie usłyszałam.
Bardzo was przepraszam za to opóźnienie, ale nie miałam ostatnio ani weny, ani czasu i ledwo zmusiłam się żeby dokończyć dzisiaj ten rozdział, bo zabierałam się z to ostatnie dwa dni ;) Mam nadzieję, że się nie zawiodłyście, ale z powodu braku weny jest on bardzo krótki, wiem, że nie powinno tak być, w końcu to już ostatni, więc powinien być najlepszy, ale nie byłam w stanie wymyślić nic innego ;c
W każdym razie bardzo chciałabym podziękować każdej z was za wszystkie komentarze zostawiane pod każdym postem, jesteście niesamowite! Gdyby nie wy, pewnie nie dotarłabym nawet do połowy tego opowiadania, bardzo wam dziękuje :*
Mam też nadzieję, że wkrótce przyjdzie wena wrócę z drugą częścią!
Obiecuje, że postaram się w tym tygodniu nadrobić zaległości u was na blogach, bo nadal będę śledzić losy waszych bohaterów :)
Do kiedyś! <3
W każdym razie bardzo chciałabym podziękować każdej z was za wszystkie komentarze zostawiane pod każdym postem, jesteście niesamowite! Gdyby nie wy, pewnie nie dotarłabym nawet do połowy tego opowiadania, bardzo wam dziękuje :*
Mam też nadzieję, że wkrótce przyjdzie wena wrócę z drugą częścią!
Obiecuje, że postaram się w tym tygodniu nadrobić zaległości u was na blogach, bo nadal będę śledzić losy waszych bohaterów :)
Do kiedyś! <3