sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 4


Tydzień po naszej rozmowie, stwierdziłam, że nie ma sensu robić u nas parapetówki, ponieważ jest zbyt mało miejsca jak na kilkunastu olbrzymów. Stwierdziłam więc, że zabiorę chłopaków do najlepszego klubu w mieście, który pokazała mi Diana w pierwszym tygodniu mojego przyjazdu tutaj. Kiedy tylko im o tym powiedziałam, stwierdzili, że to dobry pomysł i już nie mogą się doczekać. W sobotę rano, korzystając z tego, że Matt był na treningu postanowiłam solidnie wysprzątać całe mieszkanie. Nie zdarzyło mi się to od przyjazdu tutaj, bo dotychczas sprzątałam tylko z grubsza i utrzymywaliśmy z Mattem względny porządek Kiedy już się z tym uwinęłam mieszkanie lśniło ze wszystkich stron, a kiedy mój współlokator wrócił do domu, ledwo poznał swój odnowiony salon.
Żeby jeszcze bardziej wynagrodzić mu sobotnią mękę na treningu, gdyż normalnie weekendy mają wolne, przyszykowałam mu pyszne, małe kanapki, z najróżniejszymi dodatkami. Kiedy wyszedł z pod prysznica i zmęczony usiadł przy stole w kuchni, podstawiłam mu talerz pod nos, a na jego twarz wpełzł lekki uśmiech.
- W trosce o twoją sportową karierę, zdrowe kanapki! - oznajmiłam, a widząc jego zmęczony wyraz twarzy, który próbował zamaskować uśmiechem od razu wzięłam się do zaparzania kawy.
- Jesteś najlepsza. - mruknął, kiedy położyłam na stole kubek z parującą kawą.
Uśmiechnęłam się pod nosem nic nie mówiąc i zabrałam się za jedzenie swojej porcji, troszkę mniej "na zdrowo".
- Na którą mamy tam być? - zapytał Matt, pociągając łyka ze swojego białego kubka.
- Na 21, mamy jeszcze trochę czasu. - spojrzałam na zegarek, wiszący nad piecem - Jeżeli wszyscy są tak wypoczęci jak ty, to się wybawimy za wszelkie czasy. - stwierdziłam ze śmiechem, lekko szturchając go łokciem, aby się obudził.
- Dlatego teraz pójdę się na chwilę przespać, aby nie zepsuć wam zabawy. - oznajmił i wstał od stołu, a następnie włożył naczynia do zmywarki. - Dziękuje. - podszedł do mnie i obdarował mnie buziakiem w policzek, a ja zadowolona jak nigdy dokończyłam swój posiłek.

Przed godziną 2o zaczęłam się szykować na dzisiejszy wieczór. Postanowiłam założyć krótką, czarną sukienkę na ramiączkach i do tego wysokie czarne szpilki, które podkreślały moje zgrabne nogi. Do tego nałożyłam na oczy ciemne cienie, wytuszowałam rzęsy, a usta pociągnęłam jasną, prawie niewidoczną szminką. Włosy postanowiłam dzisiaj wyjątkowo zakręcić i pozwalać moim brązowym falom swobodnie opadać na plecy. Oczywiście jak zwykle byłam trochę spóźniona, więc kiedy zadowolona ze swojego efektu końcowego wyszłam z pokoju, Matt czekał już na mnie w salonie.
- Możemy już iść! - poinformowałam go radośnie.
Kiedy mnie zobaczył, przez chwilę nic nie mówił, tylko na mnie spoglądał. Na początku próbował coś powiedzieć, lecz tylko rozchylił lekko usta, po czym od  razu je zamknął. Spojrzałam na niego pytająco, a on po prostu kiwnął głową i narzucił na siebie jeansową kurtkę, oznajmiając mi, że jest gotowy do wyjścia. Chwyciłam torebkę do ręki i skierowałam się w stronę wyjścia, kiedy Matt zatrzymał mnie, kładąc mi rękę na ramieniu. Czując ciepło rozpływające się po całym ciele, powoli się odwróciłam i  jeszcze raz na niego spojrzałam. Muszę przyznać, że wyglądał obłędnie. Założył na siebie czarne spodnie oraz niebieską koszulę, której górne guziki były niedbale rozpięte, ukazując kawałek jego ciała. Błękit tej koszuli idealnie współgrał z jego niebieskimi oczami, które teraz się we mnie wpatrywały.
- Nie będzie Ci zimno? - zapytał życzliwie.
- Tak, w sumie to masz rację. - przyznałam z westchnieniem, sama nie wiedząc czego oczekiwałam, w chwili gdy zatrzymał mnie w korytarzu. Wymownie spojrzałam na jego dłoń, cały czas spoczywającą na moim nagim ramieniu, a on szybko ją ściągnął i odwrócił wzrok na przeciwległą część mieszkania. Wróciłam do swojego pokoju po kremowy sweter i narzuciłam go na ramiona, a następnie razem wyszliśmy z mieszkania.
Kiedy pojawiliśmy się przed klubem już praktycznie wszyscy tam byli. Chłopcy skomentowali nasze przyjście jednym głośnym gwizdem i jeżeli to co potem powiedział Wlazły: "to nie na twój widok Matt" było prawdą, to miałam powód do zadowolenia. Oczywiście zaraz potem przyćmił go fakt, że pojawiła się także Diana, która jak na moje oko wyglądała sto razy lepiej ode mnie i niestety nic nie mogłam na to poradzić. Miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienkę, a jej blond włosy opadały na nagie plecy. Usta podkreśliła czerwoną szminką natomiast na nogi włożyła ciemne szpilki.
Taktownie oddaliłam się do Matta i przywitałam się z Piotrkiem i Zuzą, która się do niego przytulała, ona też wyglądała ślicznie. Kremowa sukienka podkreślała jej filigranową figurę, a swoje długie, brązowe włosy spięła w wysokiego koka.
- Wszyscy pożerają Cię wzrokiem maleńka. - szepnęła mi do ucha, kiedy się witałyśmy, a ja lekko się zarumieniłam i nie wiedząc co odpowiedzieć, po prostu jej podziękowałam. - No może oprócz Piotrka. - dodała, tym razem głośniej, co skomentowałam głośnym śmiechem.
Po kilku minutach, kiedy już wszyscy przyszli weszliśmy do klubu. Od razu zalała nas fala głośnej muzyki i mnóstwa ludzi, już trochę wstawionych.
Zuza nie czekając ani chwili, od razu porwała mnie do tańca, posyłając przy tym przepraszające spojrzenia, w stronę rozczarowanego Piotrka.
- Zatańczę z nim potem. - powiedziała, poprawiając swoją sukienkę - Kiedy już chłopcy się tobą zajmą, a coś mi się wydaję, że nie będziemy musiały na to długo czekać - wskazała grupkę siatkarzy, którzy uważnie nas obserwowali.
- Może to na Ciebie. - stwierdziłam, nie biorąc do siebie jej komplementów.
- Oni nie biorą się za zajęte. - mrugnęła w moją stronę, a ja postanowiłam już nic nie mówić, tylko razem z nią zaczęłam wygłupiać się na parkiecie.
Kiedy już się zmęczyłyśmy poszłyśmy do chłopaków, którzy wołali nas od dobrych kilku minut.
- Już mieliśmy zacząć pić bez was. - Kurek pogroził nam palcem, a następnie podał do rąk dwa kieliszki i wszyscy na raz wlaliśmy całą zawartość kieliszków do buzi. Czułam jak bezbarwna ciecz wlewa mi się do żołądka, powodując olbrzymie ciepło w ustach i gardle.
Wesoły Dziku, który wyglądał jakby już był po kilku mocnych chodził wokół nas i nalewał nam drugą kolejkę do kieliszków. Tak staliśmy sobie w naszym towarzystwie pijąc kolejne drinki, rozmawiając, śmiejąc się, czując, że robi się nam coraz bardziej wesoło, a wszystkie problemy unoszą się nad nami w niewidzialnej bańce, która ma zamiar pęknąć dopiero jutro rano. Jednak na razie wszyscy trzymali się na nogach i wszystko ogarniali, co dobrze rokowało na dalszą część wieczoru.
- Dobra koniec! - zawołał Zbyszek, wywołując przy tym jęk zawodu - Następna kolejka za jakiś czas, nie wiem jak wy, ale ja chce pamiętać tą imprezę. - oznajmił i postawił swój kieliszek na stole, dając znak by inni też to zrobili.
Wszyscy go posłuchali, a Zuza z Piotrkiem oddalili się gdzieś dalej, żeby mieć trochę prywatności.
- Mogę prosić do tańca? - przed moimi oczami ukazał się Facudno i klęknął na prawe kolano.
- Wystarczyło podać rękę. - rozbawiona podniosłam go z ziemi.
- Wtedy nie byłoby to tak efektowne. - stwierdził, a gdy podałam mu dłoń, objął mnie w pasie i zaczęliśmy tańczyć do lecącej w tle piosenki.
Muszę przyznać, że Facu miał świetne poczucie rytmu i naprawdę fajnie się z nim tańczyło. Dodatkowo cały czas mówił mi do ucha jakieś śmieszne żarty, albo fakty dotyczące chłopaków, więc uśmiałam się jak nigdy. Zaczynałam łapać, dlaczego chłopaki nazywali go swoją duszą towarzystwa. Właśnie zaczynała się jakaś wolna piosenka, kiedy poczułam , że jego palce odrywają się od mojej talii.
- Odbijany. - powiedział Wronka i tym razem to on trzymał mnie w swoich ramionach. Lekko się do niego uśmiechnęłam, troszkę zawiedziona tym, że przerwał mi tak fantastyczną zabawę z Conte. Jednak Wronę też zdążyłam już bardzo polubić, więc ani trochę nie przeszkadzało mi jego towarzystwo. Andrzej przysunął się do mnie jeszcze bliżej, a moja głowa była na poziomie jego klatki piersiowej, więc czułam jego brodę, która lekko opierała się na mojej głowie. Kątem oka zauważyłam też Matta z Dianą, którzy przytuleni do siebie, powoli kręcili się w kółko. Matt szeptał jej coś do ucha, a zachwycona dziewczyna co chwila wybuchała śmiechem. W jednej chwili poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Właściwie nie wiem skąd wzięło się to u mnie, bo nie miałam być o co zazdrosna. Tworzyli razem świetny związek i wiem, że nigdy nie miałam na co liczyć jeżeli chodzi o tego przystojnego Amerykanina.
Zrezygnowana westchnęłam, podświadomie jeszcze ciaśniej obejmując Andrzeja.
- Co jest? - zapytał, pochylając się nade mną.
Wzruszyłam ramionami, cały czas patrząc na Matta, który właśnie w tym momencie zaczął całować się z Dianą. Zamknęłam oczy, udając, że nic nie widziałam i położyłam głowę na piersi Wronki.
- Wszystko ok? - powtórzył pytanie, a ja uniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy, po raz drugi wzruszając ramionami.
- Widzę, że coś się dzieje. - powiedział i zaczesał mi włosy za ucho, lekko gładząc kciukiem moją brodę.
Nie wiem dlaczego to zrobiłam.  Być może alkohol za bardzo uderzył mi do głowy, albo po prostu już totalnie mi odbiło. Na pewno nie myślałam wtedy o konsekwencjach. W jednej chwili przycisnęłam swoje usta do ust Andrzeja, a on odwzajemnił pocałunek. Na początku był on delikatny, jednak potem przerodził się w bardziej gwałtowny. Lekko rozchylił usta, więc ja postanowiłam zrobić to samo. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, aż w pewnej chwili zabrakło mi już tchu i lekko się od niego odsunęłam.
Andrzej popatrzył na mnie z uśmiechem, ale widać było malujące się na jego twarzy zaskoczenie, że to zrobiłam. Nic nie mówiąc, oparłam głowę na jego piersi i kołysaliśmy się w rytm wolnej muzyki. Mimo woli popatrzyłam jeszcze raz w stronę zakochanej pary, ze zdziwieniem stwierdzając, że Matt się nam przypatruje. Jego czoło było zmarszczone, a usta mocno zaciśnięte. Kiedy spostrzegł, że to zauważyłam, szybko odwrócił wzrok, ponownie skupiając się na Dianie.
- Masz ochotę na coś do picia? - Andrzej delikatnie uniósł mój podbródek, a kiedy pokiwałam głową, chwycił mnie za rękę i podeszliśmy do baru gdzie siedział Wlazły z Możdżonem, samotnie pijąc kolorowe drinki.
Kiedy nas zauważyli, znacząco spojrzeli po sobie, a Wlazły lekko chrząknął w naszą stronę.
- Słowo daje Mario, totalnie nie umiesz zachować taktu. - Marcin trzepnął go w ramię, na co oboje wybuchnęli śmiechem.
- Nie no, żeby nie było, to ja nic nie widziałem. Ta migdaląca się para to tylko Kłosu i Ola.
- stwierdził Mariusz siląc się na poważny ton głosu.
- Co ja?! - zapytał Karol, który właśnie pojawił się na horyzoncie niosąc w rękach dwa drinki.
Ze śmiechem pokręciłam głową i powiedziałam, że może spokojnie może wracać do swojej dziewczyny. Już lekko wstawiony, zaczął odgrażać się, że jak Wrona go obgadywał to ich przyjaźń się definitywnie zakończy.
Kiedy tylko Kłos zniknął w tłumie, obok nas pojawił się Winiar z Igłą, który wyjątkowo nie zabrał ze sobą kamery, twierdząc, że nie chce aby kibice podziwiali go "nie w stanie".
- Mam dla was wspaniałą wiadomość!- wrzasnął Winiar, próbując przekrzyczeć, grupkę obcokrajowców, którzy śpiewali jakąś piosenkę, w nieznanym nikomu języku. - Na moją prośbę, właściciel klubu zorganizuje karakoe. Znów sobie pośpiewamy! - podskoczył uradowany. Widać było, że wypił już dzisiaj sporo, bo mimo jego miłości do śpiewania, nigdy nie odważył się śpiewać, przed większą publicznością niż jego koledzy i kamera Igły, a tymczasem zachciało mu się śpiewania przed całym klubem.
Jeszcze bardziej rozbawiona, bo przy tych chłopakach, nie potrafiłam mieć innego humoru, zaczęłam komplementować jego pomysł.
- Julka, to może zaśpiewasz razem z Winiarem? - Igła podsunął pewien pomysł, gdy Michał to usłyszał, zaczął mnie błagać żebym wystąpiła razem z nim, a ja się zgodziłam. Nie wiem co mnie napadło, by już po raz drugi tego wieczoru zrobić jakąś głupią rzecz, ale wtedy nie myślałam nad tym długo. No po prostu nie potrafiłam się oprzeć tym cudownym oczom Winiara. Bo kto by potrafił?
Po kilkunastu minutach, co wiąże się z tym że i po kilku kolejnych kieliszkach, kiedy właściciel ogłosił, że rozpoczyna się karaoke, Michał od razu chwycił mnie za rękę i popędził do mikrofonu, który został rozstawiony na środku parkietu.
- My pierwsi! - zawołał, o mało co nie przewracając się przed tymi wszystkimi ludźmi.
Właściciel polecił mu wybranie piosenki, na co Winiar odpowiedział, że zaśpiewa wszystko i kazał wybrać piosenkę jakiemuś obcemu facetowi.
Z głośników rozbrzmiała głośna muzyka disco-polo, a ja załamana schowałam głowę w dłoniach, jednak kiedy Misiek zaczął śpiewać, alkohol zrobił swoje i niewiele myśląc dołączyłam się do niego, starając się śpiewać jeszcze głośniej.
- Majteczki w kropeczki łohohoho!
- Niebieskie wstążeczki łohohoho!
- Bielutki staniczek łohohoho!
- Maleńki guziczek hołohoho!
Śpiewaliśmy na zmianę, cały czas się z siebie śmiejąc i tańcząc razem na środku parkietu. Nie przejmowaliśmy się tym, że pewnie już połowa ludzi wyciągnęła swe telefony i zaczęła nas nagrywać. W zasadzie to nie myśleliśmy o niczym innym tylko o naszej piosence. Kiedy już skończyliśmy zostaliśmy nagrodzeni wielkimi brawami i głośnym śmiechem wszystkich zebranych. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie miał włączonego aparatu, pewnie wszyscy już byli w takim stanie, że nasze zachowanie wydawało się im całkowicie normalne. Dumni z siebie wróciliśmy do naszych kolegów, a Zuza cała czerwona ze śmiechu zaczęła mi uroczyście gratulować.
Po kilku kolejnych występach tym razem całkowicie nieznanych nam ludzi, stwierdziliśmy, że już czas zbierać się do domu. My z Zuzą skoczyłyśmy jeszcze po drodze do łazienki, więc ostatecznie wyszłyśmy z klubu ostatnie. Widok jaki wtedy nam się ukazał na pewno zapamiętam już do końca życia. Zobaczyłyśmy Winiara tańczącego przed Igłą, wymachującego biodrami na prawo i lewo i śpiewającego:
- Eeej skarbie, wyglądasz dziś super, SUPER! Kocham patrzeć na twą pupę! O TAK! Nie gap się na mnie z wyrzutem, ja tylko kocham patrzeć na twą pupę!
Dostałam nagłego ataku śmiechu i zaczęłam chichotać jak opętana. Przy czym z tego wszystkiego usiadałam na chodniku i przez kilka dobrych minut siedziałam na zimnym betonie, praktycznie płacząc ze śmiechu. W końcu podszedł do mnie rozbawiony Matt i wyciągnął dłoń w moim kierunku, jednak Andrzej go uprzedził i chwytając mnie za ramiona, sam podniósł mnie z ziemi. Matt nic nie powiedział, tylko rzucił mu spojrzenie znad zmarszczonych brwi i schował dłonie w kieszeniach spodni.
Potem wszyscy zaczęli się żegnać. Mocno uściskałam Zuzę, Dianę i wszystkich siatkarzy po kolei. Kiedy przyszła kolej na Wronę, delikatnie pocałował mnie w usta, a ja znowu zaczęłam chichotać, tym razem już bez wyraźnego powodu. Następnie wsiadłam do czarnego BMW Matta i z tego co pamiętam to zasnęłam w drodze do domu. 




Mam nadzieję, że się podoba :) Następny rozdział będzie z perspektywy Matta +
Mam do was małą próśbę, jak czytacie to komentujcie. To karmi moją wenę.
Pozdrawiam :*

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział :3 Wronka chyba zaczyna coś czuć do Julii, z resztą chyba tak jak Matt. Julka taka odważna i uwodzicielska. Lubię ją <3
    A akcja ze śpiewem Winiara na końvu po prostu mnie powaliła :D Jak ja go kocham w realu i tutaj <3
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To było genialne! Popłakałam się ze śmiechu! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To było genialne! Popłakałam się ze śmiechu! :D :D

    OdpowiedzUsuń