Nazajutrz, wstałam wcześnie rano i półprzytomna wyszłam ze
swojego pokoju by zaparzyć sobie kawę. Kiedy ekspres do kawy wykonywał swoją
robotę, prawie zasnęłam z głową na blacie. Na szczęście już po chwili nalałam
sobie gorącą kawę do niebieskiego kubka i z powrotem ruszyłam do swojego
pokoju, żeby się trochę ogarnąć. Kiedy przemierzałam drogę z kuchni do
sypialni, nie zauważyłam drzwi do łazienki, które właśnie się otwierały i
wpadłam prosto na Matta, wychodzącego z zaparowanego pomieszczenia.
Kawa wylała mi się z kubka i spadła na jasny dywan, a chłopak przytrzymał mnie za ramiona, żebym nie skończyła jak mój biedny napój. Zrozpaczona spojrzałam na ciemną plamę i przepraszającym wzrokiem zerknęłam na współlokatora. Zamarłam. Miał na sobie tylko biały ręcznik, którym był owiniętym w pasie. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na jego wyrzeźbiony brzuch i naglą klatkę piersiową, po której spływały kropelki wody. Głęboko wciągnęłam powietrze i zażenowana odwróciłam wzrok.
Matt nawet jeżeli zauważył moje spojrzenie nie dał nic po sobie poznać, tylko uśmiechnął się i rzekł:
- Już dawno chciałem go wyrzucić, nigdy nie lubiłem tego dywana... u.
- Strasznie Cię przepraszam, postaram się to wyprać. - starałam się unikać kontaktu wzrokowego, bo najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
- Nie przejmuj się tym. - przeczesał palcami swoje mokre włosy, a kilka kosmyków śmiesznie skręciło mu się na czole.
Nieśmiało pokiwałam głową i ruszyłam do swojego pokoju, cały czas czując na sobie jego wzrok. Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, a przepraszanie kolejny raz z rzędu nie miałoby sensu.
- Bądź gotowa na 9 godzinę, bo o 10 mam trening! - usłyszałam jeszcze zanim zdążyłam zamknąć drzwi do swojej świątyni wstydu.
Kawa wylała mi się z kubka i spadła na jasny dywan, a chłopak przytrzymał mnie za ramiona, żebym nie skończyła jak mój biedny napój. Zrozpaczona spojrzałam na ciemną plamę i przepraszającym wzrokiem zerknęłam na współlokatora. Zamarłam. Miał na sobie tylko biały ręcznik, którym był owiniętym w pasie. Jak zahipnotyzowana patrzyłam na jego wyrzeźbiony brzuch i naglą klatkę piersiową, po której spływały kropelki wody. Głęboko wciągnęłam powietrze i zażenowana odwróciłam wzrok.
Matt nawet jeżeli zauważył moje spojrzenie nie dał nic po sobie poznać, tylko uśmiechnął się i rzekł:
- Już dawno chciałem go wyrzucić, nigdy nie lubiłem tego dywana... u.
- Strasznie Cię przepraszam, postaram się to wyprać. - starałam się unikać kontaktu wzrokowego, bo najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
- Nie przejmuj się tym. - przeczesał palcami swoje mokre włosy, a kilka kosmyków śmiesznie skręciło mu się na czole.
Nieśmiało pokiwałam głową i ruszyłam do swojego pokoju, cały czas czując na sobie jego wzrok. Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, a przepraszanie kolejny raz z rzędu nie miałoby sensu.
- Bądź gotowa na 9 godzinę, bo o 10 mam trening! - usłyszałam jeszcze zanim zdążyłam zamknąć drzwi do swojej świątyni wstydu.
Równo o godzinie 9, wyszłam ze swojego pokoju i stanęłam w
przedpokoju. Matt, słysząc zamykane drzwi, wyszedł z kuchni z przewieszoną
sportową torbą na lewym ramieniu i maślanym croissantem w prawej ręce. Tym
razem był już całkowicie ubrany, w granatowy dres, jednak jego włosy cały czas
były lekko wilgotne.
- Łap! - rzucił mi klucze do mieszkania, a sam włożył białe adidasy na nogi.
Już po pięciu minutach znajdowaliśmy się w jego aucie, cudownym, czarnym jaguarze. Mimo to, że nie interesuje się motoryzacją, nawet na mnie zrobiło to wrażenie. Matt odpalił auto, pogłośnił radio i wyjechaliśmy na główną ulicę.
- Polubisz ich. - zapewnił mnie, lekko naciskając pedał z gazem.
- Siatkarzy? - chciałam się upewnić.
- Tak, są bardzo mili i zabawni. Najbardziej to Igła i Winiar. Bardzo ich lubię. - odpowiedział, swoim łamanym polskim.
- Niestety nie kojarzę żadnego z nich. - odparłam ze smutkiem.
- Nie interesujesz się tym sportem? - zgadł, zatrzymując się na światłach.
- Szczerze mówiąc to nie. - wrzuciłam sobie do ust miętowego cukierka.
- Get out of here! - zaśmiał się Matt, lekko szturchając mnie w ramię.
Lekko się uśmiechnęłam i wyjrzałam za okno samochodu. Właśnie mijaliśmy jakąś dużą galerię handlową. Gromadziło się przed nią dużo ludzi, nie trudno zgadnąć, że w tak małym miasteczku to zapewne punkt główny wszystkich spotkań.
Po 10 minutach, byliśmy już na miejscu. Matthew zaparkował swoje auto na jednym z wolnych miejsc parkingowych, a następnie weszliśmy do dużej hali.
Siatkarz pokierował mnie, gdzie mam iść, a następnie sam wszedł do szatni. Ledwo powstrzymałam się, żeby nie zapytać go czy mogę wejść razem z nim i jeszcze trochę popatrzeć na tą klatę. Kiedy ruszyłam w kierunku sali treningowej, zatrzymała mnie jakaś dziewczyna.
- Nowa współlokatorka Matta? - zapytała z szerokim uśmiechem, a widząc moją zaskoczoną minę dodała - Tutaj nic się nie ukryje, Igła już od 2 tygodni rozpowiadał wszystkim jaki to kawał wykręcił naszemu amerykańskiemu chłopczykowi. A tak w ogóle to jestem Zuza. - podeszła do mnie i uścisnęła mnie na powitanie.
- Julia. - odparłam wesoło, ciesząc się, że już kogoś poznałam.
Dziewczyna miała proste, brązowe włosy do ramion, a zza okrągłych okularów spoglądały na mnie orzechowe oczy. Była naprawdę bardzo ładna.
- Chodź, zaprowadzę Cię na salę treningową. - wzięła mnie pod ramię i od razu zaczęła coś opowiadać. - Mój chłopak też trenuje w Skrze Bełchatów, Piotr Nowakowski, kojarzysz go?
Pokręciłam przecząco głową.
- A znasz kogokolwiek z polskiej kadry? - zapytała kiedy wchodziłyśmy na salę.
- Szczerze mówiąc to nie kojarzę nikogo, jeżeli chodzi o siatkówkę.
Nawet jeżeli wydawała się być zaskoczona, nie dała tego po sobie poznać.
- To nic. - machnęła ręką - Szybko to nadrobimy, spędzam z tymi chłopakami naprawdę dużo czasu, znam dużo śmiesznych historii, już za dwa tygodnie będziesz znać ich najgorsze sekreciki. - zaśmiała się radośnie po czym pomachała komuś, kto stał już na boisku, pochylony nad swoim telefonem.
- Czołem trenerze! - krzyknęła, salutując, na co wspomniany trener jej odmachał.
Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie na trybunach, czekając aż chłopcy wyjdą z szatni.
Po kilku minutach na salę wbiegła zgraja chłopaków, ubranych w takie same stroje.
Wszyscy się ze mną w jakiś sposób przywitali, jedni pomachali, drudzy coś krzyczeli, a dwoje z nich nawet do mnie podeszło.
- To właśnie mój Piotruś. - Zuza wskazała na wysokiego blondyna o niebieskich oczach, który podał mi rękę. - Sprawia wrażenie bardzo nieśmiałego, ale to tylko taka cicha woda, zresztą już na pewno niedługo się o tym przekonasz. - roześmiała się, a razem z nią Piotrek.
- Ja jestem Michał. Dla znajomych Misiek. - przedstawił się drugi, kolejny olbrzym. Od razu zwróciłam uwagę na jego oczy były niesamowicie niebieskie, jeszcze nigdy nie widziałam nikogo o tak przenikliwym wzroku, wydawałoby się, że ktoś wsadził mu kawałek nieba do oczu i zamknął go w tęczówce.
- A ja Julka, dla znajomych Julka. - też podałam mu rękę, a Zuza już zaczęła mi o nim opowiadać.
- To właśnie Winiar, 99% swojego mózgu używa do robienia wszystkim żartów, a 1% po to, żeby nie zapomnieć o oddychaniu.
Chłopak w odpowiedzi na jej uwagę rozczochrał jej włosy po czym szybko uchylił się przed jej torebką, która o mało co nie wylądowała na jego głowie.
- Winiar, Piter chodźcie! - zawołał ktoś do nowo poznanych siatkarzy, a oni jak najszybciej wbiegli na boisko, by już nikt nie musiał na nich czekać.
Kiedy odeszli z powrotem usiadłyśmy na niebieskich, niewygodnych siedzeniach i skierowałyśmy swój wzrok na siatkarzy, którzy już zaczynali się rozgrzewać.
- Ten, co ich zawołał to Mariusz Wlazły, ale zwracamy się do niego Szampon. Nawet nie wiem skąd się to wzięło, ani kto wymyślił to przezwisko. To jeden z najlepszych siatkarzy na świecie. Masz szczęście, Matt wkręci Cię w samą siatkarską śmietankę. - szturchnęła mnie lekko łokciem, poprawiając przy tym swoje okulary.
- Wydają się być w porządku. - stwierdziłam, uważnie się im przyglądając.
- W porządku?! To najfajniejsi faceci na świecie, uwielbiam z nimi spędzać czas. Każdy z nich jest zupełnie inny, a mimo tego fantastycznie się dopełniają.
Popatrz na przykład na tego. - wskazała palcem chłopaka, który biegł teraz obok Mariusza Wlazłego, a na jego koszulce było napisane: Kubiak.
- Ma ostry charakter. Nigdy nie proś o to, żeby uśmiechnął się do zdjęcia. Dostanie szału. - znowu zaczęła się śmiać, uśmiech prawie nigdy nie schodził jej z twarzy - Ale to bardzo sympatyczny chłopak, chyba największy wojownik spośród wszystkich, mówimy na niego dzik.
- Kotowska, nie pokazuje się palcem, ty niewychowany bachorze! - krzyknął w naszą stronę kolejny z siatkarzy.
Zuza pokazała mu tylko środkowy palec, słodko się przy tym uśmiechając i znowu zaczęła mówić:
- To nasz kochany Krzysiu, chyba mój ulubieniec, nie licząc oczywiście Piotrka. Prowadzi swój własny kanał na YouTubie: IGŁĄ SZYTE i wszędzie chodzi z kamerą, żeby móc nagrywać chłopaków. Czasami mają o to do niego pretensję, ale tak naprawdę myślę, że cieszy ich to, że ktoś pokazuje jak wygląda ich życie od kuchni.
- Nie wiem kiedy ich wszystkich ogarnę. - zmartwiłam się, licząc ilu chłopaków mi jeszcze nawet nie pokazała.
- Uwierz mi, że szybko. - delikatnie poklepała mnie po ramieniu, a ja posłałam w jej stronę serdeczny uśmiech.
Na chwilę zamilkłyśmy i tylko patrzyłyśmy na siatkarzy, którzy się rozciągali i wykonywali wszelkie polecenia trenera. Po kilkunastu minutach zaczęli wykonywać różne ćwiczenia z piłką, robili to z taką precyzją na jaką nigdy nie było mnie stać. Owszem lubiłam grać w siatkówkę, kiedy byłam w liceum, ale te nasze szkolne turnieje to zupełnie co innego. Piłki latały po sali z taką szybkością, a oni uderzali w nie z taką siłą, że ledwo mogłam nad tym wszystkim nadążyć. Kiedy już zaczęli rozgrywać mecz pomiędzy sobą, widziałam w ich oczach prawdziwe poświęcenie i miłość do tej gry. Walczyli o każdą piłkę, o każdą akcję i każdy najmniejszy punkt.
Wtedy stwierdziłam, że nie wiem dlaczego polskich siatkarzy się nie docenia, a piłkarze zawsze stoją na pierwszym miejscu, mimo tego, że tak naprawdę jeszcze nic w tym sporcie dla Polski nie osiągnęli, oglądając różne mecze z tatą jeszcze nigdy nie widziałam u nich takiego zaangażowania, jakie widziałam tutaj podczas zwykłego treningu. Chłopaki wspólnie się dopingowali, cieszyli się z każdej wygranej akcji i w razie potrzeby potrafili też na siebie krzyknąć i zmotywować do lepszej gry. Siedziałam tam zafascynowana i tylko patrzyłam na piłkę przemieszczającej się z jednej połowy boiska na drugą.
- Robi wrażenie nie? - zapytała Zuza, cały czas patrząc przed siebie.
- Tak. - całkowicie się zgodziłam - Cudownie się to ogląda.
- Mówisz o tym seksownym tyłeczku Andersona? - zaśmiała się, znowu poprawiając okulary. Chyba weszło jej to już w nawyk.
Lekko się zarumieniłam, spoglądając z nią ze zdziwieniem.
- Przecież żartuję! - teraz, widząc moją minę, wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. - Wiem, że mówimy o grze, ale... twój rozmarzony wzrok kiedy patrzyłaś na boisko, jestem pewna, że kryje się za tym coś więcej.
- Nie sądziłam, że patrzysz się na tyłki innych siatkarzy niż Piotrka. - tym razem i ja musiałam się roześmiać. Zuza do każdego zdania wprowadzała taką pozytywną energię.
- Nie mów mu tego. - przyłożyła sobie palec do ust na których błąkał się łobuzerski uśmieszek - Ale jest tylko jedna rzecz w której Anderson go przebija i to właśnie ten tyłek. Boże, mieszkając z nim w domu masz tyle okazji, żeby na niego patrzeć. Nie zmarnuj tego! Wejdź mu kiedyś przez przypadek do łazienki, gdyby nie Piotrek już z pewnością bym to dawno zrobiła. - mówiła to, jednocześnie sprawdzając telefon, który właśnie przed chwilą jej zadzwonił, oznajmiając, że dostała nowego sms-a.
Korzystając z okazji zaczęłam jej opowiadać o swojej dzisiejszej, porannej wpadce kiedy to wpadłam na półnagiego Matta.
- Jasne, nie wmawiaj mi, że zrobiłaś to przypadkiem! - parsknęła śmiechem, wrzucając do torebki swój telefon - Szkoda tylko, że jeszcze przypadkowo nie spadł mu ten ręczniczek, ale byś miała widoczki... - aż gwizdnęła, a ja się lekko speszyłam.
- Obiecuje Ci, że jak tylko uda mi się podglądnąć coś więcej to od razu zdam Ci relacje, ale to może być trudne, pewnie jego dziewczyna dobrze nad nim czuwa. - po chwili przypomniałam sobie, że właściwie to ten wymarzony tyłeczek jest już zajęty.
- Dziewczyna... - Zuza lekko zawiesiła głos - Właściwie to nie jestem pewna czy im się układa, ostatnio...
Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i położył mi ręce na oczach, także nic nie widziałam.
W tym samym momencie przestałam też słyszeć odgłosy odbijanej piłki, jak można było łatwo się domyślić, trening się już skończył.
- Kto tam? - zapytałam, głupio chichocząc.
- To tylko ja. - rozpoznałam głos Winiara, który już ściągnął mi ręce z twarzy i usiadł na krześle obok. - O czym tak zawzięcie rozmawiałyście?
- O tym, który z was na najlepszy tyłek. - powiedziała prosto z mostu moja nowa koleżanka.
- To nawet nie jest konkurs. - prychnął Michał - Wiadomo, że ja. - ze śmiechem przejechał sobie dłonią po włosach.
- Niestety nie byłeś to ty. - oznajmiła mu z udawanym smutkiem Zuza, podnosząc się z miejsca. Zrobiłam to samo, a razem z nami wstał i siatkarz.
- Proszę?! - wykrzyknął i klepnął się w tyłek ręką - Czy widziałaś kiedykolwiek lepsze pośladki?! Są lepsze od wszystkich dolnych tyłów brazylijskich bab!
Tego było już za wiele, w tym momencie prawie popłakałam się ze śmiechu, śmiałam się do tego momentu aż rozbolał mnie brzuch tak bardzo, że musiałam kucnąć.
W tym samym momencie podeszła do nas reszta, z Igłą na czele. Poznałam go po tym, że w swojej prawej ręce trzymał telefon i już coś nagrywał.
- A oto nasza nowa koleżanka, Julia. - przedstawił mnie do kamery, a ja w dalszym ciągu kucając, wesoło pomachałam do obiektywu.
- Nie mam pojęcia czy to jakieś wzdęcia, czy to z zachwytu nad naszym wyglądem, ale jak widać Julia nie może się podnieść z ziemi. - jego telefon cały czas był skierowany w moją stronę.
- No popatrz Krzysiu, nawet Ci się zrymowało! - zawołał Mariusz, który akurat stał obok i popijał wodę z plastikowej butelki.
Siatkarz ze śmiechem zaczął opowiadać o swojej przyszłej karierze w świecie znanych raperów po czym przeniósł swoją uwagę na Kubiaka, o którym wcześniej opowiadała mi Zuza.
- Jest też dzik! Co nam powiesz dzisiaj dobrego? - zapytał się go nasz kamerzysta i zaczął za nim podążać, bo ten nawet na chwilę nie przystanął.
- Igła, powiem Ci to, co Ci zawsze mówię... wypierdalaj mi z tą kamerą. - silił się na surowy ton, ale po lekkim uśmiechu widać było, że śmieszy go ta sytuacja i tak na prawdę nie ma na myśli nic złego.
- Jak dzik powiedział, niech tak się stanie! - wykrzyczał Ignaczak i wyłączył kamerę, a chłopcy widząc, że przedstawienie się skończyło, razem udali się do szatni.
Niestety ja z Zuzą musiałyśmy poczekać na zewnątrz, więc usiadłyśmy na ławce, stojącej zaraz obok drzwi do szatni.
- Z nimi to jak z dziećmi, nie? - zapytała - Czasami nawet nie wiesz, że masz do czynienia z dorosłymi facetami. - po raz kolejny dzisiaj poprawiła swoje okulary, a ja po raz kolejny przyznałam jej rację.
- Łap! - rzucił mi klucze do mieszkania, a sam włożył białe adidasy na nogi.
Już po pięciu minutach znajdowaliśmy się w jego aucie, cudownym, czarnym jaguarze. Mimo to, że nie interesuje się motoryzacją, nawet na mnie zrobiło to wrażenie. Matt odpalił auto, pogłośnił radio i wyjechaliśmy na główną ulicę.
- Polubisz ich. - zapewnił mnie, lekko naciskając pedał z gazem.
- Siatkarzy? - chciałam się upewnić.
- Tak, są bardzo mili i zabawni. Najbardziej to Igła i Winiar. Bardzo ich lubię. - odpowiedział, swoim łamanym polskim.
- Niestety nie kojarzę żadnego z nich. - odparłam ze smutkiem.
- Nie interesujesz się tym sportem? - zgadł, zatrzymując się na światłach.
- Szczerze mówiąc to nie. - wrzuciłam sobie do ust miętowego cukierka.
- Get out of here! - zaśmiał się Matt, lekko szturchając mnie w ramię.
Lekko się uśmiechnęłam i wyjrzałam za okno samochodu. Właśnie mijaliśmy jakąś dużą galerię handlową. Gromadziło się przed nią dużo ludzi, nie trudno zgadnąć, że w tak małym miasteczku to zapewne punkt główny wszystkich spotkań.
Po 10 minutach, byliśmy już na miejscu. Matthew zaparkował swoje auto na jednym z wolnych miejsc parkingowych, a następnie weszliśmy do dużej hali.
Siatkarz pokierował mnie, gdzie mam iść, a następnie sam wszedł do szatni. Ledwo powstrzymałam się, żeby nie zapytać go czy mogę wejść razem z nim i jeszcze trochę popatrzeć na tą klatę. Kiedy ruszyłam w kierunku sali treningowej, zatrzymała mnie jakaś dziewczyna.
- Nowa współlokatorka Matta? - zapytała z szerokim uśmiechem, a widząc moją zaskoczoną minę dodała - Tutaj nic się nie ukryje, Igła już od 2 tygodni rozpowiadał wszystkim jaki to kawał wykręcił naszemu amerykańskiemu chłopczykowi. A tak w ogóle to jestem Zuza. - podeszła do mnie i uścisnęła mnie na powitanie.
- Julia. - odparłam wesoło, ciesząc się, że już kogoś poznałam.
Dziewczyna miała proste, brązowe włosy do ramion, a zza okrągłych okularów spoglądały na mnie orzechowe oczy. Była naprawdę bardzo ładna.
- Chodź, zaprowadzę Cię na salę treningową. - wzięła mnie pod ramię i od razu zaczęła coś opowiadać. - Mój chłopak też trenuje w Skrze Bełchatów, Piotr Nowakowski, kojarzysz go?
Pokręciłam przecząco głową.
- A znasz kogokolwiek z polskiej kadry? - zapytała kiedy wchodziłyśmy na salę.
- Szczerze mówiąc to nie kojarzę nikogo, jeżeli chodzi o siatkówkę.
Nawet jeżeli wydawała się być zaskoczona, nie dała tego po sobie poznać.
- To nic. - machnęła ręką - Szybko to nadrobimy, spędzam z tymi chłopakami naprawdę dużo czasu, znam dużo śmiesznych historii, już za dwa tygodnie będziesz znać ich najgorsze sekreciki. - zaśmiała się radośnie po czym pomachała komuś, kto stał już na boisku, pochylony nad swoim telefonem.
- Czołem trenerze! - krzyknęła, salutując, na co wspomniany trener jej odmachał.
Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie na trybunach, czekając aż chłopcy wyjdą z szatni.
Po kilku minutach na salę wbiegła zgraja chłopaków, ubranych w takie same stroje.
Wszyscy się ze mną w jakiś sposób przywitali, jedni pomachali, drudzy coś krzyczeli, a dwoje z nich nawet do mnie podeszło.
- To właśnie mój Piotruś. - Zuza wskazała na wysokiego blondyna o niebieskich oczach, który podał mi rękę. - Sprawia wrażenie bardzo nieśmiałego, ale to tylko taka cicha woda, zresztą już na pewno niedługo się o tym przekonasz. - roześmiała się, a razem z nią Piotrek.
- Ja jestem Michał. Dla znajomych Misiek. - przedstawił się drugi, kolejny olbrzym. Od razu zwróciłam uwagę na jego oczy były niesamowicie niebieskie, jeszcze nigdy nie widziałam nikogo o tak przenikliwym wzroku, wydawałoby się, że ktoś wsadził mu kawałek nieba do oczu i zamknął go w tęczówce.
- A ja Julka, dla znajomych Julka. - też podałam mu rękę, a Zuza już zaczęła mi o nim opowiadać.
- To właśnie Winiar, 99% swojego mózgu używa do robienia wszystkim żartów, a 1% po to, żeby nie zapomnieć o oddychaniu.
Chłopak w odpowiedzi na jej uwagę rozczochrał jej włosy po czym szybko uchylił się przed jej torebką, która o mało co nie wylądowała na jego głowie.
- Winiar, Piter chodźcie! - zawołał ktoś do nowo poznanych siatkarzy, a oni jak najszybciej wbiegli na boisko, by już nikt nie musiał na nich czekać.
Kiedy odeszli z powrotem usiadłyśmy na niebieskich, niewygodnych siedzeniach i skierowałyśmy swój wzrok na siatkarzy, którzy już zaczynali się rozgrzewać.
- Ten, co ich zawołał to Mariusz Wlazły, ale zwracamy się do niego Szampon. Nawet nie wiem skąd się to wzięło, ani kto wymyślił to przezwisko. To jeden z najlepszych siatkarzy na świecie. Masz szczęście, Matt wkręci Cię w samą siatkarską śmietankę. - szturchnęła mnie lekko łokciem, poprawiając przy tym swoje okulary.
- Wydają się być w porządku. - stwierdziłam, uważnie się im przyglądając.
- W porządku?! To najfajniejsi faceci na świecie, uwielbiam z nimi spędzać czas. Każdy z nich jest zupełnie inny, a mimo tego fantastycznie się dopełniają.
Popatrz na przykład na tego. - wskazała palcem chłopaka, który biegł teraz obok Mariusza Wlazłego, a na jego koszulce było napisane: Kubiak.
- Ma ostry charakter. Nigdy nie proś o to, żeby uśmiechnął się do zdjęcia. Dostanie szału. - znowu zaczęła się śmiać, uśmiech prawie nigdy nie schodził jej z twarzy - Ale to bardzo sympatyczny chłopak, chyba największy wojownik spośród wszystkich, mówimy na niego dzik.
- Kotowska, nie pokazuje się palcem, ty niewychowany bachorze! - krzyknął w naszą stronę kolejny z siatkarzy.
Zuza pokazała mu tylko środkowy palec, słodko się przy tym uśmiechając i znowu zaczęła mówić:
- To nasz kochany Krzysiu, chyba mój ulubieniec, nie licząc oczywiście Piotrka. Prowadzi swój własny kanał na YouTubie: IGŁĄ SZYTE i wszędzie chodzi z kamerą, żeby móc nagrywać chłopaków. Czasami mają o to do niego pretensję, ale tak naprawdę myślę, że cieszy ich to, że ktoś pokazuje jak wygląda ich życie od kuchni.
- Nie wiem kiedy ich wszystkich ogarnę. - zmartwiłam się, licząc ilu chłopaków mi jeszcze nawet nie pokazała.
- Uwierz mi, że szybko. - delikatnie poklepała mnie po ramieniu, a ja posłałam w jej stronę serdeczny uśmiech.
Na chwilę zamilkłyśmy i tylko patrzyłyśmy na siatkarzy, którzy się rozciągali i wykonywali wszelkie polecenia trenera. Po kilkunastu minutach zaczęli wykonywać różne ćwiczenia z piłką, robili to z taką precyzją na jaką nigdy nie było mnie stać. Owszem lubiłam grać w siatkówkę, kiedy byłam w liceum, ale te nasze szkolne turnieje to zupełnie co innego. Piłki latały po sali z taką szybkością, a oni uderzali w nie z taką siłą, że ledwo mogłam nad tym wszystkim nadążyć. Kiedy już zaczęli rozgrywać mecz pomiędzy sobą, widziałam w ich oczach prawdziwe poświęcenie i miłość do tej gry. Walczyli o każdą piłkę, o każdą akcję i każdy najmniejszy punkt.
Wtedy stwierdziłam, że nie wiem dlaczego polskich siatkarzy się nie docenia, a piłkarze zawsze stoją na pierwszym miejscu, mimo tego, że tak naprawdę jeszcze nic w tym sporcie dla Polski nie osiągnęli, oglądając różne mecze z tatą jeszcze nigdy nie widziałam u nich takiego zaangażowania, jakie widziałam tutaj podczas zwykłego treningu. Chłopaki wspólnie się dopingowali, cieszyli się z każdej wygranej akcji i w razie potrzeby potrafili też na siebie krzyknąć i zmotywować do lepszej gry. Siedziałam tam zafascynowana i tylko patrzyłam na piłkę przemieszczającej się z jednej połowy boiska na drugą.
- Robi wrażenie nie? - zapytała Zuza, cały czas patrząc przed siebie.
- Tak. - całkowicie się zgodziłam - Cudownie się to ogląda.
- Mówisz o tym seksownym tyłeczku Andersona? - zaśmiała się, znowu poprawiając okulary. Chyba weszło jej to już w nawyk.
Lekko się zarumieniłam, spoglądając z nią ze zdziwieniem.
- Przecież żartuję! - teraz, widząc moją minę, wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. - Wiem, że mówimy o grze, ale... twój rozmarzony wzrok kiedy patrzyłaś na boisko, jestem pewna, że kryje się za tym coś więcej.
- Nie sądziłam, że patrzysz się na tyłki innych siatkarzy niż Piotrka. - tym razem i ja musiałam się roześmiać. Zuza do każdego zdania wprowadzała taką pozytywną energię.
- Nie mów mu tego. - przyłożyła sobie palec do ust na których błąkał się łobuzerski uśmieszek - Ale jest tylko jedna rzecz w której Anderson go przebija i to właśnie ten tyłek. Boże, mieszkając z nim w domu masz tyle okazji, żeby na niego patrzeć. Nie zmarnuj tego! Wejdź mu kiedyś przez przypadek do łazienki, gdyby nie Piotrek już z pewnością bym to dawno zrobiła. - mówiła to, jednocześnie sprawdzając telefon, który właśnie przed chwilą jej zadzwonił, oznajmiając, że dostała nowego sms-a.
Korzystając z okazji zaczęłam jej opowiadać o swojej dzisiejszej, porannej wpadce kiedy to wpadłam na półnagiego Matta.
- Jasne, nie wmawiaj mi, że zrobiłaś to przypadkiem! - parsknęła śmiechem, wrzucając do torebki swój telefon - Szkoda tylko, że jeszcze przypadkowo nie spadł mu ten ręczniczek, ale byś miała widoczki... - aż gwizdnęła, a ja się lekko speszyłam.
- Obiecuje Ci, że jak tylko uda mi się podglądnąć coś więcej to od razu zdam Ci relacje, ale to może być trudne, pewnie jego dziewczyna dobrze nad nim czuwa. - po chwili przypomniałam sobie, że właściwie to ten wymarzony tyłeczek jest już zajęty.
- Dziewczyna... - Zuza lekko zawiesiła głos - Właściwie to nie jestem pewna czy im się układa, ostatnio...
Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i położył mi ręce na oczach, także nic nie widziałam.
W tym samym momencie przestałam też słyszeć odgłosy odbijanej piłki, jak można było łatwo się domyślić, trening się już skończył.
- Kto tam? - zapytałam, głupio chichocząc.
- To tylko ja. - rozpoznałam głos Winiara, który już ściągnął mi ręce z twarzy i usiadł na krześle obok. - O czym tak zawzięcie rozmawiałyście?
- O tym, który z was na najlepszy tyłek. - powiedziała prosto z mostu moja nowa koleżanka.
- To nawet nie jest konkurs. - prychnął Michał - Wiadomo, że ja. - ze śmiechem przejechał sobie dłonią po włosach.
- Niestety nie byłeś to ty. - oznajmiła mu z udawanym smutkiem Zuza, podnosząc się z miejsca. Zrobiłam to samo, a razem z nami wstał i siatkarz.
- Proszę?! - wykrzyknął i klepnął się w tyłek ręką - Czy widziałaś kiedykolwiek lepsze pośladki?! Są lepsze od wszystkich dolnych tyłów brazylijskich bab!
Tego było już za wiele, w tym momencie prawie popłakałam się ze śmiechu, śmiałam się do tego momentu aż rozbolał mnie brzuch tak bardzo, że musiałam kucnąć.
W tym samym momencie podeszła do nas reszta, z Igłą na czele. Poznałam go po tym, że w swojej prawej ręce trzymał telefon i już coś nagrywał.
- A oto nasza nowa koleżanka, Julia. - przedstawił mnie do kamery, a ja w dalszym ciągu kucając, wesoło pomachałam do obiektywu.
- Nie mam pojęcia czy to jakieś wzdęcia, czy to z zachwytu nad naszym wyglądem, ale jak widać Julia nie może się podnieść z ziemi. - jego telefon cały czas był skierowany w moją stronę.
- No popatrz Krzysiu, nawet Ci się zrymowało! - zawołał Mariusz, który akurat stał obok i popijał wodę z plastikowej butelki.
Siatkarz ze śmiechem zaczął opowiadać o swojej przyszłej karierze w świecie znanych raperów po czym przeniósł swoją uwagę na Kubiaka, o którym wcześniej opowiadała mi Zuza.
- Jest też dzik! Co nam powiesz dzisiaj dobrego? - zapytał się go nasz kamerzysta i zaczął za nim podążać, bo ten nawet na chwilę nie przystanął.
- Igła, powiem Ci to, co Ci zawsze mówię... wypierdalaj mi z tą kamerą. - silił się na surowy ton, ale po lekkim uśmiechu widać było, że śmieszy go ta sytuacja i tak na prawdę nie ma na myśli nic złego.
- Jak dzik powiedział, niech tak się stanie! - wykrzyczał Ignaczak i wyłączył kamerę, a chłopcy widząc, że przedstawienie się skończyło, razem udali się do szatni.
Niestety ja z Zuzą musiałyśmy poczekać na zewnątrz, więc usiadłyśmy na ławce, stojącej zaraz obok drzwi do szatni.
- Z nimi to jak z dziećmi, nie? - zapytała - Czasami nawet nie wiesz, że masz do czynienia z dorosłymi facetami. - po raz kolejny dzisiaj poprawiła swoje okulary, a ja po raz kolejny przyznałam jej rację.
Jest i drugi rozdział! Dajcie znać jak wam się podobał.
Z góry mówię, jak już pewnie zauważyliście, że skład Skry jest pozmieniany :)
Przepraszam też za wulgaryzmy, ale jak wiecie nasi siatkarze lubią ich używać haha
do następnego :*
Z góry mówię, jak już pewnie zauważyliście, że skład Skry jest pozmieniany :)
Przepraszam też za wulgaryzmy, ale jak wiecie nasi siatkarze lubią ich używać haha
do następnego :*