niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 11

MATT

Patrzyłem na zasypiającą Julkę, jej klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała, a twarz zaczęła się rozluźniać. Delikatnym ruchem odgarnąłem jej włosy z czoła i pozwoliłem aby całkowicie zasnęła na mojej klatce piersiowej. Po chwili jej oddech zaczął się wyrównywać. Odczekałem chwilę, aby mieć pewność, że zasnęła po czym ostrożnie zsunąłem jej głowę na poduszkę i wstałem, uważając by jej nie obudzić. Szczelnie zakryłem ją puchową kołdrą, obserwując ją we śnie. Była taka spokojna, na jej twarzy malował się subtelny uśmiech, a usta były leciutko rozchylone. Pochyliłem się nad nią i złożyłem na jej czole krótki pocałunek, po czym wycofałem się z jej sypialni, aby położyć się do swojego łóżka.
Długo nie mogłem zasnąć, w głowie cały czas miałem nasze pocałunki, nadal czułem jej piekący dotyk dłoni na moim ramieniu, a wspomnienie jej słodkich ust nie pomagało mi w zaśnięciu. W pewnej chwili dotarło do mnie, że przez cały ten wieczór nawet nie pomyślałem o Dianie, a co gorsza, nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Zauważyłem to z pewnym niepokojem. Zastanawiało mnie co mógłbym teraz zrobić, jednak byłem prawie pewny, że powinienem rozstać się z Dianą, bo jeszcze żaden pocałunek z nią nie dostarczył mi tyle emocji ile ten dzisiejszy.

Kiedy nazajutrz się obudziłem, wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru w jednej chwili na mnie spadły. Od razu zapragnąłem znaleźć się blisko Julii, chociażby po prostu na nią popatrzeć. Momentalnie zwlokłem się z łóżka i podreptałem do kuchni, aby przyszykować nam śniadanie. Usmażyłem amerykańskie naleśniki, a następnie pokroiłem wszystkie owoce jakie mieliśmy w kuchni i wyłożyłem je na grube ciasto. Potem udekorowałem to bitą śmietaną i polewą czekoladową. Co prawda część dekoracyjna nie wyszła mi najlepiej, ale naleśniki i tak pachniały nieziemsko. Rozdzieliłem je na dwie duże porcje, a następnie nalałem do białych kubków gorące kakao. Postawiłem to wszystko na tacy i zaniosłem do sypialni mojej współlokatorki. Kiedy tylko otworzyłem drzwi zobaczyłem, że już nie śpi, siedziała na swoim łóżku z dość poważną miną, lecz kiedy tylko zobaczyła pyszności znajdujące się na tacy na jej twarz od razu wpełzł uśmiech.
- Dzień dobry! - zawołałem i położyłem tacę na małym taborecie obok łóżka, a następnie usadowiłem się obok dziewczyny. Miałem ogromną ochotę ją pocałować, jej malinowe usta działały na mnie jak magnes, jednak mimo wszystko powstrzymałem się i tylko ucałowałem ją w policzek.
- Nie spodziewałam się.  - przyznała lekko zarumieniona, co niewątpliwie dodawało jej uroku.
- O to chodzi w niespodziankach, prawda? - zauważyłem i podsunąłem jej talerz pod nos.
Poczekałem aż sama weźmie pierwszy kawałek naleśnika do buzi, po czym zacząłem swoją porcję.
- Mmm. - mruknęła zlizując bitą śmietanę ze swoich warg - Pycha.
- Starałem się. - powiedziałem zgodnie z prawdą, lekko się uśmiechając. Po skosztowaniu musiałem przyznać, że naprawdę dzisiaj wyjątkowo mi wyszły. Były miękkie i chrupiące, tak jak od zawsze uczyła mnie mama.
Kiedy już skończyliśmy jeść, z powrotem odstawiłem talerze na bok.
- Muszę Ci coś powiedzieć. - wyznałem w końcu, czekając na odpowiedni moment, aż będę mógł powiadomić ją o swoim planowanym zerwaniu z Dianą.
- Ja też. - westchnęła ciężko, odgarniając kasztanowe włosy za ucho. - Mogę zacząć? - poprosiła.
Pokiwałem głową, w wielkim napięciu czekając co chce mi powiedzieć, jednak jej mina nie wróżyła nic dobrego.
- Bo tak sobie myślę... - zaczęła, skubiąc rąbek pościeli - Nie będę ukrywać, że podobało mi się to co zaszło między nami wczoraj. - powiedziała, patrząc mi w oczy, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem - Jednak oboje wiemy, że to się nie uda. - westchnęła - Masz swoją dziewczynę, oboje się bardzo kochacie, a ja... chyba nie mam czasu na faceta, potrzebuję trochę przestrzeni. - wyznała, a mój uśmiech momentalnie wyparował.
Potrzebowałem chwili, żeby to wszystko przetrawić. Nie wierzyłem w to co właśnie usłyszałem. Byłem pewien, że tego chce! Sama powiedziała, że jej się podobało. Jeszcze raz na nią spojrzałem, jednak nie wyczytałem nic z jej twarzy.
- Dobrze. - powiedziałem tylko, rezygnując z tej całej gadki o Dianie. - Rozumiem. - dodałem, starając się ukryć zawiedziony ton głosu.
Przez chwilę wpatrywała się we mnie pytającym spojrzeniem, lecz kiedy zauważyła, że nie mam nic więcej do dodania, lekko uścisnęła moją dłoń, po czym wstała i opuściła pokój.

JULIA


Dwie godziny po rozmowie z Mattem znalazłam się w mieszkaniu Piotrka, bo tam akurat była Zuza, a koniecznie musiałam z nią pogadać. Nie żałowałam tego co powiedziałam Amerykaninowi, jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że nie było to szczere. Bardzo chciałabym móc z nim być, jednak wolałam mu oszczędzić niepotrzebnych kłopotów z Dianą. Nie chciałam aby musiał wybierać, aby czuł się winny. Zdawałam sobie sprawę z tego jak to jest, a teraz w środku sezonu, wolałam nie obciążać go dodatkowymi problemami.
Kiedy już opowiedziałam o wszystkim Zuzę, myślałam, że zaraz wydrapie mi oczy.
- Czy ty jesteś niepoważna?! - wykrzyczała mi prosto w twarz - Jak mogłaś to powiedzieć?! Nie widzisz że chłopakowi zależy? - westchnęła, opierając swoje dłonie na biodrach.
- On ma dziewczynę. - twardo stawiałam przy swoim.
- To Cię nie powinno obchodzić! Zatroszcz się w końcu o siebie! Przecież gdyby nie chciał, gdyby ją tak bardzo kochał jak twierdzisz, to by Cię nie pocałował. - zauważyła, nadmiernie gestykulując - Ta iskierka w ich związku wygasła już dawno, jeszcze zanim się tu pojawiłaś. Nie zwalaj wszystkiego na siebie.
Już otworzyłam buzię z zamiarem obrony, lecz moja przyjaciółka nie chciała niczego słuchać.
- Wszystko co dzisiaj mówisz jest całkowicie bez sensu, więc proszę pozwól aż skończę.
Z markotną miną siedziałam w pokoju, słuchając jej wykładu, mając nadzieję, że Piotrek niczego nie słyszy. Docierało do mnie, że niestety Zuza chyba ma racje, a wiedziałabym o tym gdybym posłuchała Mariusza, kiedy mówił, żebym w końcu zaczęła myśleć o sobie. Z pokorą dotrwałam do końca przemówienia, żeby w końcu powiedzieć mojej koleżance to, co chciała usłyszeć od samego początku.
- Masz rację. - przyznałam.
- Oczywiście, że mam! - głośno klasnęła w dłonie, a na jej twarzy malowała się duma - Potrzeba Ci było... - spojrzała na zegarek - Prawie 20 minut, żeby to ogarnąć. Szybciutko kochana. - powiedziała z sarkazmem, a ja spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, aby już przestała. Wiedziałam, że źle zrobiłam, ale już nie mogłam tego słuchać, bo chyba zabiłabym się wszystkimi myślami, które kotłowały się w mojej głowie.
- Okej, trochę przesadziłam. - przyznała Zuza po chwili, patrząc na moje zaszklone oczy - Mogłam się tak nie wydzierać. - podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam jej uścisk.
- Tylko się nie rozrycz, bo skopie Ci dupę. - powiedziała żartobliwie i zaśmiała się, a ja razem z nią.
Nagle usłyszałyśmy jakiś hałas w korytarzu. Ucichłyśmy i praktycznie od razu usłyszałyśmy głos Bartka Kurka i Zbyszka Bartmana, którzy zaczęli coś krzyczeć.
- Chłopaki przyszli. - westchnęła Zuza - urządzają sobie jakąś posiadówkę u Piotrka dzisiaj. - poinformowała mnie - Chodź, pójdziemy się przywitać. - skinęła na mnie palcem.
Obie wyszłyśmy na korytarz i przywitałyśmy się z chłopakami.
- Dawno Cię nie widziałem dziennikareczko! - zauważył Karol Kłos, który właśnie wyłonił się zza drzwi i mocno mnie do siebie przytulił. - Można powiedzieć, że prawie się stęskniłem.
- Ja też Karolku. - odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Uwaga, do gniazda leci WRONA! - krzyknął nagle Pit, odskakując od okna.
Wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata. Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie zauważyłam Andrzeja, który właśnie wszedł do mieszkania.
- Ostrzegałem. - powiedział Piotrek, patrząc się prosto na mnie  - Chciałem być dyskretny. - wzruszył ramionami i wrócił do kuchni, aby przygotować szklanki z wodą i nie tylko, dla swoich kolegów.
Zakłopotana spojrzałam na Andrzeja, nie wiedząc jak się zachować. On też przez chwilę stał w bezruchu, jednak po chwili pochylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.
- Cześć. - odchrząknęłam, uśmiechając się.
Wronka odwzajemnił uśmiech i schował ręce do przednich kieszeni spodni. Karol obserwował nas chwilę po czym kaszlnięciem maskując śmiech, udał się do kuchni, tłumacząc, że musi pomóc Piotrkowi w kuchni.
W tej samej chwili do mieszkania wszedł jeszcze Kubiak.
- Dzięki chłopaki, że poczekaliście, naprawdę super z was koledzy. - powiedział sarkastycznie, a ja z rozbawieniem spoglądnęłam na chichoczących Kurka i Bartmana.
- Wpadła jak dzik w żołędzie! - zarechotał Bartman, doprowadzając Bartka tym stwierdzeniem do płaczu.
- O co chodzi? - zapytałam lekko zdezorientowana, rozglądając się po chłopakach.
Siatkarze na przemian zaczęli mi opowiadać jak to jakaś pani w wieku matki Kubiaka, zaczepiła go i błagała, żeby się z nim umówił. Podobno była nim całkowicie oczarowana i sprawiała wrażenie zakochanej na zabój.
- No to faktycznie wpadła. - zaśmiałam się razem z nimi.
- Cholernie zabawne. - zirytował się Kubi - Mogliście mi pomóc, a nie... śmiejecie się tylko, bawoły zasrane. - powiedział z wyrzutem po czym skierował się do salonu, gdzie obaj przyjmujący nadal opowiadali sobie żarty na temat starszej pani i Kubiaka. Razem z Andrzejem poszliśmy za ich śladem i po chwili już wszyscy siedzieliśmy na czarnej sofie Nowakowskiego.
- Kto nie skacze ten nie pije, hej hej! - zawołał Karol, który właśnie wszedł do salonu niosąc na tacy kilka równo ustawionych szklanek z drinkami. Podążał za nim Piotrek, który wymachiwał rękami na wszystkie strony i skakał, namawiając kolegów do tego by zrobili to samo. Zaledwie kilka sekund później mogłam obserwować już sześciu skaczących siatkarzy.
- Czyli rozumiem, że Julka nie pije. - powiedział Karol, zwracając uwagę na to, że nawet nie ruszyłam się z miejsca.
- Dokładnie tak. - potwierdziłam z rozbawieniem, co wywołało niezadowolenie na jego twarzy.
- Ej nie bądź taka dziennikareczko! - przez chwilę próbował mnie namawiać, jednak postawiłam na swoim, nie pozwalając, żeby jego umiejętności perswazyjne wzięły górę.
I tak bardzo dobrze bawiłam się w towarzystwie chłopaków, jak zawsze się wygłupiali, więc miałam masę powodów do śmiechu. Zdołałam nawet zapomnieć o moim niezbyt przyjemnym poranku z Mattem, którego sama byłam powodem. Cały wieczór spędziliśmy w genialnej atmosferze, co jakiś czas nabijając się z Kubiego, który miał nas już wyraźnie dość.
Kiedy zaczęło się ściemniać, stwierdziłam, że muszę wracać do domu, gdyż nie miałam przy sobie nawet telefonu w razie gdyby Matt dzwonił. W końcu zniknęłam na cały dzień, nic mu nie mówiąc, jeżeli nie jest na mnie przeraźliwie zły, może się martwić.
- Ja już będę lecieć. - poinformowałam ich, wstając z kanapy.
- Odprowadzę Cię. - zaoferował się Andrzej, także kierując się w stronę przedpokoju.
- Nie ma takiej potrzeby. - zaprzeczyłam, starając się ukryć zdenerwowanie. Dalej dziwnie czułam się w jego towarzystwie. Chyba potrzebowałam jeszcze trochę czasu na to żeby wszystko pomiędzy naszą dwójką wróciło do normy. Na razie nie potrafiłam zachowywać się przy nim całkiem swobodnie.
- Wrona lata lepiej od Ciebie, lepiej pozwól się jej odprowadzić.  -zauważył Karol, śmiejąc się tak głośno, jakby właśnie powiedział jakiś dobry żart.
Kręcąc z dezaprobatą głową, spojrzałam na jego czerwone policzki. Nie miał chyba tak mocnej głowy jak na początku mi się wydawało.
- Dobrze, więc chodźmy. - zgodziłam się, czując, że nie mam wielkiego wyboru.
Włożyłam na nogi czarne botki i narzuciłam na siebie kremowy płaszcz, a następnie pożegnałam się z wszystkimi zebranymi i razem z Andrzejem wyszłam z mieszkania Piotrka.



Bardzo was przepraszam za tą 2-tygodniową przerwę ale jakoś nie mogłam zabrać się do pisania. Jednak postanowiłam, że dzisiaj już koniecznie muszę coś napisać no i w końcu siadłam i napisałam haha ale mimo wszystko nie do końca jestem zadowolona z tego rozdziału, coś mi nie odpowiada, ale jeszcze nie odkryłam co, w końcu skończyłam go pisać dosłownie jakieś 2 minuty temu i wrzucam najszybciej jak mogę, żeby już was tak długo nie trzymać. Dajcie znać co wy sądzicie, następny rozdział postaram się zamieścić w przyszły weekend :*

11 komentarzy:

  1. Czesciej, czesciej, czesciej te rozdzialy :) I wiecej akcji Julki z Andersonem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak zawsze sądzę, że świetny Kochanna :3 Proszę nie rob już takich długich przerw, bo ja się załamie :( A tego chyba nie chcesz :D Jesteś jedną z nielicznych dziewczyny, która piszę o Matthew i chyba opowiadań z nim mam tylko 1 i twoje :) Co do rozdziału... Julka co do cholery robisz?! On się tak strasznie stara i naprawdę mu zależy a ty mu z takim tekstem wykazujesz :P Nie okłamuj samej siebie. Przecież od pierwszego dnia cię urzekł i jest tak do tego czasu, więc nie mów, że musisz od niego odpocząć bo cię poćwiartkuje i rzuce rekinom :D Dobra, przesadzam xD Zdanie moje co do Matta to już znasz ;) Czuły, opiekuńczy, zabawny i prze wszystkim przystojny <3 :D A to śniadanie to poezją... Ja tk che jak Julka! Chce z nim mieszkac, mieć śniadania do łóżka, przytulać się do niego i w ogóle... Pozdrawiam i weny ;* Juto a może w środę 11 u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha jejku ja też bym tak chciała!!! Ta Julka to taka szczesciara: p i obiecuje ze postaram się pisać regularnie ale pewniej częściej niż raz na tydzień mi się nie uda: /

      Usuń
  3. Rozdział zaje****y!!!
    Zgadzam się z komentarzem powyżej. WIĘCEJ JULKI I MATTA!!
    Ciągnie ich do siebie cholernie a nic z tym nie robią, a Julka daje jeszcze się odprowadzać Wronie do domu!! Nieładnie...
    Czekam na następny i pozdrawiam/ W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dodatkowo wronka trochę namiesza ale też pomoze: ) pozdrawiam: *

      Usuń
  4. Rozdział świetny, ale nie rób więcej aż tak długich przerw... Nie rozumiem Julki, czemu to akurat ona pierwsza musiała się wypowiedzieć ehh to nie może tak być. Mam nadzieję, że jednak Matt zmieni zdanie i nie posłucha się Julki, zwłaszcza, że ona chyba też co nieco zrozumiała :D ale zupełnie zbędna jest tutaj eskorta Wrony do jej domu. Śniadanie Matta - super pomysł i oby więcej takich, zwłaszcza, że jego dziewczyna też nie jest w porządku w stosunku do niego delikatnie mówiąc, więc zdecydowanie popieram zerwanie Matta i Diany. Może wtedy Julka zrozumie, że oni wcale nie stanowią takiej dobranej pary.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję ze już więcej nie będę robiła takich przerw i ze wena będzie sir trzymać a co do matta i julki jeszcze długa droga przed nimi ale mam nadzieję ze przez to będzie ciekawie: )

      Usuń
  5. Rozdział dwa na pata-w-gapa.blogspot.com zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny świetny rozdział ale nie rób już takich długich przerw ;) Ach ta nasza Julka, trzymam kciuki za Matta. Mam nadzieję, że będzie walczył o Julkę. Zdecydowanie popieram zerwanie Matta i Diany. Do następnego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. never---give-up.blogspot.com
    Czwórka już :) Zapraszam ;*

    ___
    Przepraszam za spam :(

    OdpowiedzUsuń