niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 1

Taksówka zaparkowała przed olbrzymią, starą kamienicą, mieszczącą się w centrum Bełchatowa. Była bardzo zadbana. Na każdym z balkonów można było zobaczyć kolorowe kwiaty, a przed budynkiem znajdował się mały ogródek z najróżniejszymi roślinami. Wychyliłam się przez okno i bliżej przyjrzałam sie mojemu nowemu miejscu zamieszkania. Kamienica miała 8  pięter, a jej elewacja była w kolorze beżowym, drzwi wejściowe, były bardzo duże, co jest niewątpliwie zaletą, gdyż moje walizki zajęły cały bagażnik taksówki i jedno tylne siedzenie.
- 18 złotych się należy. - warknął do mnie kierowca, wyraźnie zniecierpliwiony.
Szybko wygrzebałam z portfela dwudziesto złotowy banknot i podałam mu go.
- Nie mam jak wydać. - odburknął, cmokając z dezaprobatą.
- Nic nie szkodzi. - odparłam i szybko wysiadłam z samochodu, by nie musieć dłużej przebywać w towarzystwie tego zgorzkniałego mężczyzny.
Wyjęłam cały swój bagaż z auta i otworzyłam potężne drzwi prowadzące do budynku.
Kiedy tylko wychyliłam głowę przez drzwi, miły portier od razu do mnie podbiegł, przedstawił się i chwycił dwie z czterech walizek, które ze sobą przywiozłam.
Podziękowałam mu, a następnie razem wpakowaliśmy bagaż do windy, ledwo sama się tam zmieściłam. Przycisnęłam guzik z numerem 6, a winda powoli wyjechała na szóste piętro. Muszę przyznać, że byłam okropnie zdenerwowana. Jeszcze nawet nie miałam okazji porozmawiać z moją nową współlokatorką. Kiedy zobaczyłam ogłoszenie w gazecie, po prostu się zgłosiłam. Było już za późno żeby szukać czegokolwiek innego. Kiedy wygrzebałam się z windy, stanęłam przed drzwiami o numerze 24 i delikatnie zapukałam. Nie musiałam długo czekać, po zaledwie kilku sekundach drzwi się otworzyły i stanął w nich niesamowicie wysoki chłopak.
Spojrzałam na niego zaszokowana.
- yyy przepraszam. - odparłam nieco zakłopotana - Chyba pomyliłam mieszkania. - zaczęłam nerwowo grzebać w swojej torbie przewieszonej przez ramie, aż w końcu wyciągnęłam z niej pomiętą kartkę. Spojrzałam na drzwi i z powrotem na kartkę i tak kilka razy. Próbowałam uniknąć wzroku chłopaka, który okazał się zabójczo przystojny.
Jego ciemne włosy były rozczochrane, wygląda na to, że musiałam go obudzić.
- Chodzi o to, że wynajęłam mieszkanie... - zaczęłam, nie wiedząc jak mogłabym to wyjaśnić - ... ale wydawało mi się, że będę mieszkać z dziewczyną. W ogłoszeniu było napisane, że masz na imię Ola i studiujesz prawo...
Chłopak spojrzał na mnie uważnie i nagle zaczął się głośno śmiać.
- A to pinda. - powiedział lekkim, przerażająco seksownym akcentem.
Parsknęłam nerwowym śmiechem, nie za bardzo wiedząc jak powinnam się zachować. Mówi o mnie? Wyrzuci mnie na ulicę? Jednak tak się nie stało, bez słowa pochwycił moje walizki i odstawił je dopiero w przedpokoju. Mimo to, w dalszym ciągu stałam zdezorientowana na korytarzu. Dopiero kiedy machnął ręką, zapraszając mnie do środka, powoli przekroczyłam próg i zamknęłam za sobą drzwi.
- Chodzi o to... - zaczął powoli, bardzo skupiając się na tym co chce powiedzieć - Bo ja nie umiem po polsku dobrze... i mój kolega on napisał to za mnie... i żart sobie zrobił chyba.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem, każde słowo, które wymawiał z tym swoim akcentem było przesycone zmysłowością. Jednak starałam się zachować zdrowy umysł. Już otwierałam buzię, żeby zapytać się co w takiej sytuacji robimy, kiedy w kieszeni spodni zabrzmiał jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Igła, ty pindo. - zaśmiał się. Słyszałam, że odpowiedział mu jeszcze głośniejszy śmiech.
- Jest już? - zapytał mężczyzna w telefonie.
- Tak. - odparł chłopak, spoglądając na mnie.
Opuściłam swój wzrok, wiedząc, że prawdopodobnie zrobiłam się cała czerwona, przestałam więc słuchać  rozmowy i skupiłam się na tym, żeby doprowadzić się do porządku. Kiedy już skończył rozmawiać przez telefon zaproponował mi herbatę i żebym rozglądnęła się po mieszkaniu. Znajdowały się w nim dwie sypialnie, salon, kuchnia oraz łazienka. Mieszkanie było naprawdę duże, a dodatkowo bardzo przytulne. Zaciągnęłam swoje walizki do pokoju, wskazanego przez mojego współlokatora i spoglądnęłam w lustro, wiszące na ścianie. Brązowe włosy zaplotłam w grubego warkocza, a na usta nałożyłam pomadkę do ust. Duże, zielone oczy wyrażały zdezorientowanie. Nie spodziewałam się, że sprawy nabiorą takiego obrotu, teraz będzie kłopot ze znalezieniem innego mieszkania.
- Herbata gotowa! - zawołał chłopak z sąsiedniego pokoju. Kiedy do niego przyszłam, siedział już wygodnie w dużym fotelu i popijał ciepłą herbatę.
Usiadłam w drugim fotelu, zakładając jedną nogę na drugą. Przez chwilę siedzieliśmy w całkowitym milczeniu, aż zdecydował się odezwać.
- Ty możesz zostać, jeżeli chcesz. Moja dziewczyna nie będzie miała nic... na nie.
Oczywiście. Dziewczyna. Czego innego mogłam się spodziewać po takim facecie jak on? Z westchnieniem odłożyłam herbatę na stół.
- Nie dobra? - zapytał, bacznie mnie obserwując.
- Nie, jest idealna. - odparłam, uśmiechając się do niego. - Właściwie to jak masz na imię, bo chyba nie Ola, prawda?
- Jestem Matt. - przedstawił się odwzajemniając uśmiech.
- Za jakiego kraju pochodzisz? - zapytałam, raczej nie używa takiego akcentu dla zabawy... chyba, że po prostu zdaje sobie sprawę, iż Polki na to lecą.
- Z USA. - pociągnął łyk herbaty, ze swojego kubka.
- Na prawdę?! - zdziwiłam się - I co ty robisz w Polsce? W Bełchatowie? - zapytałam, zastanawiając się czy nie zachowuje się nietaktownie, zadając mu takie pytanie podczas gdy właściwie w ogóle się nie znamy.
- Gram tutaj w klubie. Jestem siatkarzem. Polska liga to jedna z najlepszych na świecie. - powiedział to tak, jakby znał te zdania na pamięć, pewnie odpowiadał na to pytanie milion razy.
Siatkarz! A więc stąd ten wzrost, nie ma się co dziwić. Nawet do ramiona mu nie sięgam, a przecież należę do wysokich dziewczyn.
- Mój kolega... on powiedział, żebym ja Cię wziął na trening jutro.
- Chętnie się przejdę. - poinformowałam go, ciesząc się w duchu, że okazał się być tak miłym chłopakiem, a nie jakimś gburowatym współlokatorem pokroju pana kierowcy taksówki. Studia z dziennikarstwa zaczynałam dopiero od przyszłego tygodnia, więc mam jeszcze trochę czasu, żeby zaklimatyzować się w nowym mieście.
Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi.
- To pewnie moja dziewczyna, ona chciała poznać współlokatora bardzo. - Matt wstał z fotela i ruszył w kierunku drzwi wejściowych.
- No, to chyba się zdziwi. - powiedziałam sama do siebie, nie ruszając się z miejsca.
- Cześć kochanie! - usłyszałam jej dźwięczny głos, a po chwili ujrzałam ją w salonie.
Stanęła jak wryta w progu, ledwo się poruszając. Była niesamowicie ładna, jej długie blond włosy swobodnie spływały na lewe ramię, a jej oczy były zupełnie jak oczy Matta, niebieskie, przypominające głębie oceanu.
- Cześć! - przywitałam się, chyba nieco zbyt entuzjastycznie. 
-  No hej? - odparła zaszokowana. Wyglądała dokładnie tak jak ja, jakąś niecałą godzinę temu.
Żeby rozgonić jej głupie myśli, które już pewnie szalały w jej głowie, wyjaśniłam jej całą sytuację, a ona ku mojemu zdziwieniu zaczęła się śmiać.
- Ach ten Igła, z niego to jest ziółko. - westchnęła i mocno mnie przytuliła.
Byłam trochę zaskoczona jej bezpośredniością, więc tylko lekko się uśmiechnęłam.
- Pokaże Ci całe miasto, możemy wybrać się na zakupy, będziemy się świetnie bawić. - zaczęła wymieniać całą listę rzeczy, które możemy razem robić. Przy tym cały czas się uśmiechała. Sprawiała wrażenie naprawdę miłej, chyba niepotrzebnie się nią martwiłam.
Chwilę wesoło sobie pogawędziliśmy, dowiedziałam się, że ma na imię Diana. Jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że chyba odpowiednio będzie zostawić ich na chwilę samych, więc wycofałam się do swojego pokoju, skarżąc się na długą podróż i zmęczenie. Oczywiście mnie zrozumieli i życzyli dobrej nocy. Kiedy tylko weszłam do swojego pokoju z ulgą ubrałam się w piżamę i rzuciłam na łóżko, mając nadzieję na to, że sen przyjdzie jak najszybciej.



Witam na moim nowym opowiadaniu, tym razem o siatkarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę zignorujcie ten szczegół, że kamienica ma tak dużo pięter i windę haha, pisząc o tym, całkowicie zapomniałam, że to się nie zdarza :P
Jeżeli jesteście ciekawi mojej twórczości, zapraszam tutaj:
 
http://skokwprzeznaczenie.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz